niedziela, 29 grudnia 2013

Bio-Włoch z biedronką - 5 pkt.

Sensi Chianti DOCG 2012 Vino Biologico



Półka - Na wysokości piersi
Gdzie i czemu tak drogo - Biedronka i 19,99 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje (5 pkt.)


Nieufnie podszedłem do półki. Ueee… chianti i to jeszcze biologico? „Będzie pewnie nie dość, że sikacz, to jeszcze bio-sikacz” - daję słowo - takie miałem przekonanie, kupując w owadzim markecie Sensi.

Po otworzeniu i nalaniu miałem nawet małą satysfakcję - nutki takie z wody gazowanej, kapuściano-ogórkowe. „Ot, cała bio-materia teraz mi tu będzie gazować” - podsumowałem sobie w głowie i porzuciłem butlę wina dla innych, ciekawszych zajęć. Po to, by nieufnie wrócić i spróbować po dwóch godzinach…

I to był ten czas ewolucji! W aromatach jest naprawdę już nie „bio”. Jest klasycznie, nawet lepiej niż w sikaczowym chianti. Jest czarna porzeczka, jeżyny, potem skórki ciemnego chleba, ociupinka lukrecji.

Jest w kolorze piękny rubin, są taniny dyskretne, drobnoziarniste. Jest w smaku odrobina kwasu, ale przyjemna, akuratna, narastająca, nie ma nic z taniego sikaczowego Włocha, choć ten winiacz jest z Biedronki za niecałe dwie dychy! Jeszcze cwaniaki zamówili, zamawiając etykiety - w przypadki tu nie wierzę - biedronkę na liściu!  

Na pewno kto chce szukać finezji riservy, to tu jej nie znajdzie, ale po odstaniu wino robi się naprawdę dobre! I to na tyle, że śmiało mogę polecać jako chianti, któremu do ideału jeszcze tylko troszkę brakuje!


Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

sobota, 28 grudnia 2013

Niemiec bardzo ananasowy - 4 pkt.

Spätlese Rheinhessen 2011


Półka - na wysokości kolan
Gdzie i czemu tak drogo - Tesco i 14,99 zł (zakup własny)
Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)

 
Dziewięć stopni na plusie! Po prostu czas wyciągać vinho verde, czy kto tam co ma. Ja nie mam. To wyciągnę inny letni "skarb", który się zleżał od lata (tego kalendarzowego) w piwniczce. Spätlese Rheinhessen 2011 z Tesco!

Butla o etykiecie tak "ładnej" jak opakowanie chlorku potasu dla szkolnej pracowni chemicznej. Ale zawartość już zupełnie inna - zero chemicznych doznań.

Najpierw nos atakuje kwiatowy aromat, średnio intensywny, który po chwili przechodzi w ananasowy. I to jaki mocny! Może z domieszką miodu (jak już niemal wyschnie pusta czasza kieliszka), ale bardzo słabego.

Wino takie na pół. I półsłodkie, i półkwasowe. Ale nie sprawia żadnego uczucia odrazy, nieprzyjemności czy absmaku. Nie sprawia też wrażenia wina, którego drugą butlę chce się mieć. Ot, dobre lekkie wino na naszą grudniową wiosnę! Wino, które jest po prostu w połowie doskonałe!

 

Winiacz na 4 punkty w 7-punktowej skali!

piątek, 20 grudnia 2013

Węgier za 10 zł! - 5 pkt.

Teleki Villányi Hárslevelű 2010
 



Półka - na wysokości piersi
Gdzie i czemu tak drogo - Łup z Węgier i 699 forintów (9 zł 80 gr)
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje ! (5 pkt.)


To może mała pora na mały gwiazdkowy prezent? Taki chowany do tej pory: jedna z butelek z węgierskiej wyprawy, bynajmniej nie pochodząca ze specjalistycznego sklepu, tylko z węgierskiego marketu. Za to za niecałe 10 zł! Wino z najbardziej na południe wysuniętego regionu winiarskiego na Węgrzech - Villány. Ze szczepu, który bywa składnikiem pysznych tokajów.

Ale w butelce nie mamy słodkości? Wino ma ładny kolor - ciemnej słomy, intensywny aromat stanowczo "wystający" ponad kielich. To, co wyczuwamy w pierwszej chwili, wydaje się troszkę wskazywać na wino z końcówki żywota - tak lekko może zredukowane. Z lekko warzywnymi nutami - jest jakby lekko cebulowe. Ale po pewnej chwili to wrażenie mija.

Pojawiają się mokre trawy, jeszcze potem całość ewoluuje w południowe owoce, kandyzowane. Dochodzą jeszcze wyraźne nuty lipowe, brzoskwiniowe, miodowe.

Za to smak?! Jest co najmniej równie ciekawy jak aromat. Jest tu taka jakby utajona kwasowość - wybuchająca nagle, po krótkim potrzymaniu drobiny wina między językiem a podniebieniem.

W finiszu długie. I wciąż kwasowe! Takie wino za 10 złotych?! Wyobrażacie sobie, że polski producent zrobi takie wino choćby za 15 zł? Chyba nigdy. Na pewno nie za wino, któremu do ideału jeszcze tylko troszkę brakuje!



Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!

czwartek, 19 grudnia 2013

Francuz solidny pod choinkę - 4 pkt.

Grand Theatre Bordeaux 2011




Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Prezent gwiazdkowy i 27 zł (winaimport.pl)
Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)
 

Lawina gwiazdkowych prezentów już ruszyła - i oto pierwsze z win otrzymanych przez familię w czasie którejś wigilii (takich firmowych). Co w środku? Hmm, całkiem zaskakująca zawartość - bordoska klasyczna mieszanka merlota, cabernet sauvignon i cabernet franc.

Tania dość Francja, ale za to w pięknym głębokim rubinowym kolorze. Trochę jakby przefiltrowana, ale za to dość aromatyczna - są obowiązkowe czarne porzeczki, jest sporo owocu.

Smak nie zaskakuje czymś niezwykłym, ale jest za to konsekwentny - jest lekka kwasowość, rozwijająca się ładnie na podniebieniu. Alkohol jakby niewyczuwalny (13 proc.). No, może troszkę. Jest beczka w posmaku, ale "taktowna", delikatna.

Wnioski? Czasem w sklepie można trafić lichą Francję. I to w o wiele wyższej cenie. Theatre nie ma się czego wstydzić. Etykietka może wygląda tandetnie, nie wzbudza zaufania, ale to, co w butli, przyjemnie zaskakuje. Śmiało można pić do różnych pieczeni, serów pleśniowych i twardych. Bo to prostu wino w połowie doskonałe!
 

Winiacz na 4 punkty w 7-punktowej skali!

środa, 11 grudnia 2013

Francuz z Alzacji, z ciałem! - 5 pkt.

Domaine Rieflé Riesling 2012


Półka - nieznana

Gdzie i czemu tak drogo - Dom Wina i ok. 60 zł (próbka importera)

Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje! (5 pkt.)


Paczka niemal Mikołajkowa przyszła niespodziewanie - i odczekała akurat na rodzinne przyrządzanie krewetek. Bo w środku paczki tkwił alzacki riesling Domaine Riefle sprowadzany do nas przez krakowski Dom Wina.

Żadnej nakrętki, tylko uczciwy korek. Po jego usunięciu wino jakoś w nos nie uderzyło - w sumie wzorcowo schłodzone, więc z drugiej strony nic dziwnego. Ale nawet w miarę nagrzewania się aromat do najbujniejszych nie należał.

Był raczej średnio intensywny. Ale za to całkiem przyjemny - i wzorcowo letni! Trochę trawy, trochę kamienia. Na końcu, po opróżnieniu kielicha i częściowym odparowaniu resztek, zostały nuty południowych owoców, może też jabłek. Ale bardzo odległe.

Smak był za to bardziej sugestywny, nieco mocniejszy. Były tu i zielone jabłka, i cytrusy. Ten riesling nie jest tak "stalowy" w smaku jak austriaccy kuzyni (nie jest też na szczęście tak kosztowny), tylko bardziej kwiatowy, mocno cielisty. Kwasowość nie jest z cyklu kwasów-alfa - wyżerających jaskinie w podniebieniu, ale raczej grzeczna, bardziej obecna jako "przyjaciel rodziny" niż gospodarz domu.

Z krewetkami w czosnkowych nutach komponował się wyśmienicie. A smakowany solo jakby pytał: - Hmm, a nie zostało tych krewetek jeszcze odrobina? Nic dziwnego, bo taki riesling to winiacz, któremu do ideału jeszcze tylko troszkę brakuje!

 

Wino na 5 pkt. w 7-stopniowej skali

sobota, 7 grudnia 2013

Serb z trzech szczepów - 5 pkt.

Triada White Vino Budimir 2008


 
Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Fwine i 61 zł (próbka od importera)
Do Ideału? - Już ciut ciut!! (5 pkt.)

Drugie wino od polskiego importera win bałkańskich Family Wine Select. Z tym, że wówczas próbowałem wina czerwonego z północy Serbii, a teraz niemal z południa - z winnic leżących lekko na północ od Kosowa. Ale o ile Portugizer to taka czerwień północy, to Triada Vino Budimir 2008 to już w zasadzie wino krain południowych.

Sama nazwa wskazuje na kupaż trzech szczepów: sauvignon blanc , chardonnay , tamjanika. Ten ostatni rośnie głównie w Serbii i Macedonii. Wino w aromacie dość intensywne i złożone. Nieco trawiaste, trochę kwiatowe (rumianek), troszkę też stalowe. Gdy już przestanie być wzorcowo chłodne i nabierze tak z 14-15 stopni, to wychodzi trochę miodu i wanilii.
W smaku jest już bardziej jednorodne - ma średnią kwasowość (ale dzięki jabłkowym nutom wydaje się przyjemnie cierpkie), sporo ciała, a finisz niezbyt długi. Trzecia część Tamjaniki dojrzewa w wielkich dębowych beczkach (3 tys. litrów), ale czy tę beczkę czuć? Hmm, może. Chociaż na tylu dużo tu równowagi, że czuć także chłodną stal sauvignon blanc.

Bardzo ciekawe wino, choć cena dość wysoka. Mimo wszystko warte spróbowania - bo do ideału ma już tylko ciut-ciut!

 

Wino na 5 pkt. w 7-stopniowej skali

środa, 4 grudnia 2013

Degustacja, edukacja, w ciemno, na spokojnie - Strzelczyk&Taranko

Wino, hotelowa sala, spokój
i... sami pasjonaci wkoło!

Sommelierski mistrz Andrzej Strzelczyk, kieliszki, kartki. Co w nich napisać?

Albo pędzisz od razu, albo pod koniec. Jak od razu, to tu trochę wąchniesz, liźniesz, to trochę tam. Zapamiętasz wszystko słabo. Jak poświęcisz na początku więcej czasu na rozmowę i kosztowanie na przykład białych, to na czerwone już nie starczy ci czasu... Zawsze na profesjonalnych (w znaczeniu polskim) degustacjach jest właśnie tak. Brak czasu to norma.

Ale Jacek Taranko (prowadzi blog Wino i Oliwa; fotografuje, filmuje dla Winicjatywy) wraz z Mistrzem Polski Sommelierów 2013 Andrzejem Strzelczykiem zorganizowali dzięki uprzejmości Hotelu Mammaison Le Regina w w Warszawie, ciekawą degustację dla blogerów i fascynatów wina. W spokoju i ciszy, bez tłoku, popędzania (nawet wewnętrznego), bez gorąca i hałasu. W taką leniwą, piękną jak na listopad sobotę. 

Na pierwszy rzut tzw. wino referencyjne

Wzrok, nos, usta. Co jest ważniejsze w degustacji: dobre oko, receptory w nozdrzach czy kubki smakowe? Otóż... mózg! Pojmowany mianowicie nie jako szef tych wszystkich wyżej wymienionych zmysłów i organów, ale raczej jako źródło syntezy wrażeń o winie. - Dla mnie najważniejszą częścią degustacji są wnioski, które formułujemy na sam koniec! - wyjaśnia Andrzej Strzelczyk.

Proste? Wiadomo. To degustujmy i wnioskujmy! Mistrz ceremonii wprowadzał w podstawy degustacji oparte na doświadczeniach z kursów WSET (Wine & Spirit Education Trust - w dużym uproszczeniu: drogi kurs wiedzy o winie i trunkach dla tych, co chcą zostać zawodowcami).

Z tym degustowaniem to trochę tak jak z "rozpoznaniem bojem" - spróbować wina, by powiedzieć, bez oglądania etykiety, jakie to wino: z jakiego regionu i kraju, z jakiego szczepu winogron, za jaką cenę dostępnego w sklepie itp. Ciężkie jak cholera! Aha, i wszystko "w ciemno"!

Hmm, a co tu właściwie mamy - pyta pani Katarzyna

Na pierwszy rzut poszło białe wino tzw. referencyjne. Ot takie, by wiedzieć, co to "średnia", by mieć punkt odniesienia. Owoce południowe, raczej róża i liczi, całość średnio kwasowa, o średnim alkoholu. Czyli... Gewurztraminer Ca'Ernesto Trentino z północnych Włoch za 30 zł z Makro! Za taką cenę? Dobre wino, za które w specjalistycznym sklepie chcieliby pewnie i 60 zł.

Po takiej "kalibracji" można było degustować wina białe - w ciemno! Z tego samego kraju. Pierwsze wino było kwiatowe, średnio intensywne, miało nuty ananasa, w smaku średnie kwasowość i ciało; drugie było bardzo intensywne, miało nuty mineralne, naftowe, złożony nos, a w smaku było bardziej kwasowe, z długim finiszem; trzecie miało wyraźne nuty kandyzowanych południowych owoców, brzoskwiń, wysoką kwasowość i dłuuugi finisz. Dobre wina!

Różne odcienie białego wina

To była dobra zagadka, której rozwiązanie okazało się zaskakujące - bo to były wina z Francji. Za to z różnych szczepów. Pierwsze - Menetou Salon, H. Pelle 2012 (Winkolekcja), drugie Vouvray Sec Boutet Saulnier 2009 (Solera 87 zł), trzecie - Muscadet Sevre et Maine sur Lie (Leclerc ok. 20 zł!).
 
Jacek Taranko czyni honory pana domu
 
Drugie zdanie: sprawdź, czy wino z jednego szczepu jest zawsze takie samo - czyli zadanie nr 2. Białe wino. Oglądaliśmy, wąchaliśmy i smakowaliśmy. Były wina o nosie suszonych owoców, inne skryte, mineralne, za to kwasowe - Andrzej Strzelczyk pokazał różne oblicza chardonnay. Pyszne było pierwsze - Montes Alpha Chardonnay 2011 (Sommelier Dystrybucja ok. 90 zł), świetne Chablis Christian Moreau z Winkolekcji (88 zł), a zaskakujące Jack Rabbit z Żabki za 14,99 zł).
 

Hiszpania kręci się w tym kielichu
 
Czerwienie wiązały się z inną zagadką - jedno wino miało być "obce" przy trzech winach z tego samego kraju, regionu i na bazie tego samego szczepu. To dopiero trudne. Większość win miała włoskie aromaty - więc które obce? Tu padały zaskakujące odpowiedzi. Większość wyczuła, że Alion Ribera del Duero 2008 z butli magnum była nieco innym winem.
 
Ale i chianti zaskakiwało. Pierwsze było Le Cinciole Chianti Classico 2010 (Winemates), drugie Chianti Uggiani Riserva 2007 (Żabka), a trzecie wyborne Il Margone Chianti Classico 2006 (Vini e Affini 149 zł). Wnioski? Oj, byłoby kilka - a każde można było przedyskutować. Po pierwsze - porównuj, po drugie - myśl, po trzecie - próbuj i oceniaj, przypominając sobie wszystkie zapachy i smaki świata.
 
Spokojne rozmowy przy winie
 
Najważniejszy wniosek jest taki: świetnie się spotkać w ciszy i refleksji, bez pośpiechu degustować. Czekamy na kolejne podobne okazje :)

niedziela, 1 grudnia 2013

Francuz z Langwedocji od Francuskiego Łącznika - 6 pkt.

Col de l’Estrade
Saint-Chinian Roquebrun 2011
 


Półka - nieznana

Gdzie i czemu tak drogo - Prezent od Francuskiego Łącznika i 5,50 euro (ok. 23 zł)
Do Ideału? - Już ciut ciut!! (6 pkt.)

 

Czas rozpocząć jesienną (a może już zimową) paczkę od Francuskiego Łącznika. W niej pięć butli - wszystkie czerwone. Jak krew… czyli burgunda nie ma! Jest za to - i pójdzie na pierwszy rzut - Col de l'Estrade 2011. Wino niemal czarne, na początku średnio intensywne w aromacie, ale z czasem świetnie się otwierające.

Kupaż czterech szczepów - Syrah, Grenache, Mourvèdre i Carignan. Tego pierwszego jest 40 proc. i tę dominację tu świetnie czuć. Jest trochę jak Cote-Rotie - dzikie, lekko nieokiełznane. Takie jak to z oferty Lidla - z tym, że to kosztowało ok. 23 zł, a w markecie na L. trzeba dać trzy razy tyle! Ponieważ to z Francji, to wychodzi taniej niż kupić podczas "winnych świąt" w ursynowskim Leclercu (co prawda inny rocznik - opisała to Winicjatywa).

Wkładamy nos do kielicha i oto jesteśmy w Langwedocji! Jeżyny, pieprzność, goździkowe tła, trochę ziół. Potem gdzieś nawet goryczka czarnej prawdziwej czekolady.

Smak? Pięknie złożony - choć na początku taniny agresywne, atakujące język. Jakby zielone, jakby jeszcze czekało. Aha, naprawdę warto poczekać po otwarciu butelki, może zdekantować. Po kilku godzinach nabiera łagodności.

W finiszu długie. Świetne. Wszystko to - ech - świadectwo słońca, którego przez długie miesiące nie zobaczymy. Chyba że na zdjęciach. Na przykład z południowej Francji, skąd przyjechało to wino - któremu do ideału brakuje już ciut ciut!!

 

Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!

wtorek, 26 listopada 2013

Prezentacja win Antlatiki w Portucale

Nie tylko porto Portugalia stoi
 
Goście przy każdym stole
 
Jedna z ostatnich chłodnych sobot nie wydawała się dobrym dniem do próbowania win białych. Tym bardziej, że pogoda za oknem zupełnie taka sama jak w bezśniegowym styczniu. No, ale żeby od razu porto? Oj, nie. Tym bardziej, że Atlantika ma całe spektrum win. Opowiadał o nich sam szef firmy Manuel Maioral. Spróbowałem na pierwszy rzut kilku białych.
 
Vinho Verde Blue Ocean (33 zł) w błękitnej butli przelane do kieliszka jest niemal bezbarwne - żadnych tam zielonkawych refleksów. Świeże, lekko kwaskowe, z mikrobąbelkami, gdzieś w tle smak soku z winogron. Szkoda, że nie ma na razie lata. Ale jak ktoś kaloryfery odkręci albo impreza osiągnie temperaturę wrzenia, to będzie świetne!

Blue Ocean w blue butelkach

Z białych pod znakiem Quinta do Cardo bardziej smakowała mi Siria 2012 niż Branco. To drugie było gorzkie, słone, a pierwsze bardziej kwasowe, a wypalającym podniebienie finiszem. Naprawdę znakomite wino - warte swojej ceny (60 zł).
Quinta do Cardo - Siria w ciemniejszej butli

Hiszpańskie Care Chardonnay 2012 D.O. Carinena, Bodega Anadas było dość dobre, niezbyt beczkowe, bardzo kwasowe, a zarazem oleiste. W smaku lepsze niż w aromacie. Szkoda, że dość drogie, bo 58 zł. Wolałbym wydać o 26 zł mniej na chłodzące się obok pyszne La Granja 360 Verdejo Viura! 

La Granja 360 Verdejo Viura i Care Chardonnay 2012 D.O. Carinena

La Granja 360 jest jak na swoją niewielką cenę wyjątkowa i złożona. W aromatach czuć kwiaty i migdały, smak jest pełny, oleisty, wino jakby przyklejało się do podniebienia, choć finisz nie jest przesadnie długi. Półsłodka Passionada Loureiro Verde nie zachwycała, ale Conde de Caralt Blanco Semidulce (32 zł) może się Polakom podobać - mała kwasowość, łagodne, do deseru może być.

Czerwonych było więcej. A przede wszystkim - to tu były prawdziwe przysmaki. Quinta do Cardo 2010 (42 zł) ma przyjemnie aromaty piernikowo-kakaowe, może lekko tostowe. W smaku pełne, okrągłe, nieco kwasowe. 

Quinta do Cardo 2010 (42 zł)

Podobne - ale o wiele bardziej smakowite były dwie butle spod znaku Ciconia (Aragonez i Touriga Nacional - po 40 zł). Także pełne, nieco lukrecjowe. Aragonez smakował mi bardziej. 

Ciconia Touriga Nacional (40 zł)

Warte uwagi były dwie butle z Alentejo - Pausa Letra 2009 (65 zł) i Pausa Tinto 2008 (90 zł). Letra goździkowo-ziołowa, trawiasta, z charakterystycznymi twardymi taninami, złożona w smaku. Ta z kremową etykietką wydała mi się bardziej cierpka, może jeszcze niewyważona, jakby zielona.

Pausa Letra 2009 (65 zł)

Dostojne, stylowe aromaty - może echa piwnicy - miała Costa Baga Luis Pato 2007 (46 zł), z piękną "kaczkową" etykietą - ale za to w smaku było bardzo dobre: bardzo taniczne, twarde, kwasowe z długim finiszem.

Costa Baga Luis Pato 2007 (46 zł)

Najdroższym prezentowanym winem z oferty wytrwanych było Sino da Romaneira DOC Douro 2008. 95 zł za butelkę to spore pieniądze, ale i całość wyjątkowa: w nosie czarne porzeczki, jeżyny, dżemistość, a w ustach okrągłość, pełnia, umiar. Spójne, na 6 punktów w skali Winiacza!

Sino da Romaneira DOC Douro 2008. 95 zł, ale jakie smaki!

Czerwone wina z serii Care - tańsze niż białe - były ciekawe. Tinto Joven (29 zł) jeszcze może nie tak bardzo, jak Care Tinto Roble (37 zł). Tu już było czuć świetne stare czarne porzeczki, a w smaku nuty dżemowe, pełne, długo finiszujące. Za 37 zł takie wino?! Warto!

Czerwone Care: Crianza, Roble i Joven

Podobnie jak i warto choć raz spróbować Care Crianza 2009. Droższe (55 zł), ale i skład inny (70%  tempranillo i 30% merlot). Dojrzewało rok w beczkach z amerykańskiego dębu i pamiątkę po tym mamy w nosie i na podniebieniu. Są mocne owoce, w smaku złożoność.

Słodkości... Madera, Abofado i Moscatel Setubal 

Na deser zostawiłem sobie prawdziwe słodziaki! Półsłodkie Conde de Saralt Blanco (32 zł) jest lekko cytrusowy, mocny, średnio kwasowy. Alorna Abofado Licoroso (57 zł) to już mocarz. Pięć lat beczki, piękny mocny kolor, aromaty pokostu, drewna. Słodycz dobrze złagodzona kwasem, długo wyczuwalnym w finiszu. Wszystkie ciotki piłyby do szarlotki...

Madery - ta z lewej świetna!

Madery - wiadomo. Mniam. Wszystkie maja po 19 proc. alkoholu. East India Fine Rich (3 years - 52 zł) uwodzi aromatem ziół, Reserve (5 years - 82 zł), rozpycha się nieco nutami palonych orzechów, imponuje kwaskowatością i długim finiszem, a Reserve 10-letnia (136 zł) jest na tle poprzedniczek dyskretna i elegancka. Ma lekki kwas, który bardziej dochodzi do głosu w finiszu. Jest jak cytryna!

10-letnie Porto Old Tawny. Uuuch!

Bardziej zróżnicowane były porto - Niepoort Ruby (69 zł) może mylić "zwykłym" kolorem, ma orzechowe posmaki, słodyczy niemal nie czuć. Neutralizuje ja kwasowy finisz. W Tawny (też 69 zł) kwas już nie dochodzi tak mocno do głosu. I słodycz wyczuwalna, i barwa inna. A już 10-letnie porto (215 zł) to już klasa sama w sobie. Wino ma kolor pomarańczowy, jest w aromacie piwniczne, mega-złożone. Są i pokosty, i orzechy. A w smaku kwasowość, tyle że nieco delikatniejsza, może subtelniejsza niż w maderze. Hmm, to może jednak jak Portugalia, Portucale, to i Porto???


Degustowałem na zaproszenie Atlantiki

poniedziałek, 25 listopada 2013

Serb nieco dymny - 4 pkt.

Portugizer Winarja Mackov 2012


Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Fwine i 45 zł (otrzymane od importera)
Do Ideału? - W połowie doskonałe (4 pkt.)

Importerzy bałkańskich win pojawiają się - chciałoby się rzec - jak grzyby po deszczu. I dobrze. Bo świetne wina z południowo-wschodniej Europy to u nas wciąż rzadkość. A to przecież stosunkowo niedaleko. Niedawno opisałem Ordena Cabernet-Sauvignon, a teraz czas na inne serbskie wino z tego samego regionu Serbii, ale od innego importera - Family Wine Select (Fwine.pl) - Portugizera Winarja Mackov 2012.
Portugizer (portugieser) to szczep popularny w Austrii czy na Węgrzech (tu bywa składnikiem "byczej krwi"). U nas w sklepach rzadko spotykany. Pierwszy kontakt miałem z nim pod nazwą "Modry Portugal" kupionych gdzieś w słowackich sklepach. Pamiętam charakterystyczną cierpkość, lekkość koloru i ogólnie całego wina. I teraz jakbym powrócił do tamtych chwil!

Wino średnio aromatyczne, ale zapach - po dłuższej chwili - dość ciekawy: jest w nim trochę porzeczek, ale też trochę dymu, ziół, boczku. W smaku jest bardzo lekkie, wyraźnie cierpkie. Choć ani za bardzo kwasowe, ani szczególnie słodkie. W finiszu średnio długie, ale ten charakter trudno zapomnieć.
Co jest w nim fajnego? Na pewno to, że to wino jest prostolinijne. Niczego nie udaje, nie zwodzi. Widzę kolor, wącham, piję - wszystko jest spójne. Mniej fajna jest cena - bo za 45 zł można już w niejednym sklepie "zaszaleć", ale z drugiej strony może warto spróbować słowiańskiej produkcji? 
Dobrze komponuje się z serami. I stanowczo zyskuje pod koniec drugiego kwadransa po otwarciu i o wiele lepiej, gdy jest lekko chłodne (zalecana temperatura 12-15 st. C). Bo o ile mamy jako taki listopad, to na pewno będzie lepsze na letnie upały. Oby nadeszły jak najszybciej!
 
Wino na 4 punkty w 7-stopniowej skali

środa, 20 listopada 2013

Czerwona Francja w Lidlu na święta 2013 r.

Na lukrecjowo i miętowo

Pasjonaci przy droższej stronie stołu

Białe wina w świątecznej ofercie Lidla, o których pisałem w poprzednim poście, to tylko taka wisienka na torcie, nie w każdym przypadku smakowita. A jak jest w czerwonych? Jest lepiej!

Chateau Le Haut Miaille 2011 (15,99 zł) - w aromacie ciekawe, ale w smaku nie całkiem

Najtańsze - Chateau Le Haut Miaille 2011 (15,99 zł) zapowiada się obiecujące, jeśli pod uwagę wziąć... jedynie aromat. Bo czuć w nim czerwień owoców - truskawek, poziomek, potem także zioła, ale w smaku trochę cieniutkie. W katalogu można poczytać, że wciąż dojrzewające. Może więc trzeba poczekać ze trzy lata? W sumie inwestycja niewielka, a niespodzianka w 2017 r. może być na pewno ciekawsza niż smak dzisiejszy. 

Chateau Clos de l'Abbaye. Za 17,99 zł będzie się podobać

Nieco "suche", choć tylko na początku, wydało mi się Chateau Clos de l'Abbaye (17,99 zł). Nieco mniej owocowe w aromacie niż Miaille, ale może dlatego, że wydawało się, pomimo dekantera, zamknięte. W smaku przyjemnie, lekko kwasowe, z rozwijającymi się na podniebieniu garbnikami i taninami.

Chateau Mazails 2011 - 37,99 zł

Pite po nim od razu Chateau Mazails 2011 - o 20 złotych droższe - przyciąga uwagę. Czuć tę różnicę bardzo wyraźnie. Jest tu bogaty aromat - są czarne i leśne owoce, trochę jakby czekolady i ziół. Przypomina mi troszkę Graves, które jest w podobnej cenie i chyba wciąż jest ofercie Lidla. To jest bardziej ziołowe. W smaku nieco garbnikowe, przyjemnie rozdwajające się na języku.

Chateau Quimper 2010

Gdy doszedłem do Chateau Quimper 2010, było po ponad godzinnej wizycie w dekanterze. To była najwidoczniej ta godzinka, co to dobrze robi, bo Quimper okazał się po niej świetnym winem. Są tu dżemiki z czerwonych owoców, są pierniczki, zioła, może nuty cedrowe. W smaku jest dojrzałe - nieco ziemiste, nieco ziołowe, z piwnicznymi naleciałościami. Za 39,99 zł - cena jest niezła! W smaku jest zdecydowanie lepsze niż Chateau Graves de Rabion (też 39,99 zł).

Chateau Graves de Rabion (też 39,99 zł) - aromat ciekawy, smak mniej

Aromat Rabion ma ciekawszy - przyznaję. Są tu bardziej lukrecjowe nuty, są wiśnie z kompotu, lekka wanilia czy czekolada. Ale albo to wino ma gorszy smak, albo nie służy mu czas i gorąco. Wydawało się mocno alkoholowe. Moc zagłuszyła całkiem inne nuty. Sprawia to wrażenie, że wino ma jakieś 14,5%, ale ono ma "jedynie" 13%. Sugerowana temperatura to 18 stopni, na bank było więcej.

Clos Saint Anne 2011 (54,90 zł) - trzecie miejsce w moim rankingu

Chociaż więcej o tych kilka stopni nie zaszkodziło innym perełkom. Clos Saint Anne 2011 (54,90 zł) imponuje mieszanym aromatem - lukrecji, wiśni, ziół, tostów. Smak ma głębię i złożoność. Tu się wpada jak w studnię! Są miękkie taniny, delikatne garbniki. To wino jest na 6 punktów w skali Winiacza. Dałem mu trzecie miejsce w moim rankingu.   

Chateau Martin Cuvee la Peseille 2010 (49 zł)

Pieprzne Chateau Martin Cuvee la Peseille 2010 (49 zł) byłoby też świetnym winem, gdyby nie rozjeżdżał mu się tak aromat i smak. Nos czuje tu czarne porzeczki, trawy, trochę kredy, ale język i podniebienie lekką płaskość. Na tle poprzedników trochę blado, ale na szczęście plamę na honorze win do pięciu dych Lidl zmywa moim faworytem - winem, które ma świetny stosunek jakości do ceny. Chateau Croix Esperence 2007 (49,99 zł).

Chateau Croix Esperence 2007. Za 49,99 zł superjakość!!!

Aromaty mocnej beczki - są tosty, wanilia, skóra, czekolada. Nic dziwnego, bo wino dojrzewa półtora roku w dębowych baryłkach. I dobrze, bo i smakuje pięknie: jest już mało owocowe na podniebieniu, czuć bardziej ziemię. Ale całość jest świetnie zbalansowana. Nic to nie przeważa szali - jest jedwabiste wręcz i delikatne. Jak dla mnie stanowczo za tę cenę pierwsze miejsce. Potem jest już drożej, i niekoniecznie aż tak świetnie. 

Chateau d'Arsac 2011 (74,99 zł)

Bo Chateau d'Arsac 2011 (74,99 zł) droższy o 25 zł nie wyskakuje jakością ponad Croix Esperence. Ma, owszem ładne śliweczki, piwnicę, tytoniowe nuty, odpowiedni też do aromatu smak - z wyczuwalnymi owocami (głównie wiśniami), no i ładną etykietę bez wodotrysków, kluczy itp.

Chateau Chauvin Grand Cru Classe 2007. Drugie miejsce w zestawieniu jakość/cena

Ale wolałbym dołożyć 10 zł i jeden grosz i mieć za 85 zł Chateau Chauvin Grand Cru Classe 2007! Tym bardziej, że ceny butelki szacowane są na 24-26 funtów. Pyszny merlot atakuje nos czerwonym owocem, lukrecji, przypraw. W smaku ładnie zrównoważone, choć garbniki przeważają. Ale co tam, niech sobie dominują... To mój drugi faworyt w stosunku jakość/cena.

Chateau Camensac Grand Cru Classe 2004 (99 zł)

Chateau Camensac Grand Cru Classe 2004 (99 zł) jest nieco droższy niż młodszy o 4 lata brat (można czasem spotkać w Lidlach rocznik 2008 za 79,99 zł). Ma nieco inną etykietę, no i jest wyborne. W nosie tosty, czekolada, wiśnie, śliwki. Klasa. W smaku troszkę ziemiste, z wyraźną taniną. Warto otworzyć i napowietrzać dość długo!

Cote Rotie Antoine Borget 2011 (79 zł) - Wild at Heart!

Podobnie jak długo powietrzem trzeba traktować ciekawe wino poniedziałkowej degustacji - Cote Rotie Antoine Borget 2011 (79 zł). W tym winie jest dzikość, ale... tylko w nosie. Najpierw są czerwone owoce, potem zdecydowany pieprz, zioła, przyprawy. W pierwszym smaku dość ostre, ale po trzech-czterech godzinach napowietrzania cudownie łagodnieje, staje się przyjemne i okrągłe, ale zachowuje w zapachu "wild at heart"!

Chateau Haut-Bages Liberal Grand Cru Classe 1995 (199 zł) - najdroższe

Na deser zachowałem sobie Chateau Haut-Bages Liberal Grand Cru Classe 1995 (199 zł). Przyjemnie pić wino z gron zebranych wtedy, gdy człowiek kończył studia, ot sentyment. Aromat imponujący, barczysty - bardzo złożony i rozwijający się w trakcie całej degustacji. Konfitury porzeczkowe, suszone śliwki, zioła, ziemia. Smak troszkę rozczarowujący, ale to w sumie 18-letnie wino. Lekko kwaskowate, długie w finiszu. Drogie - ale bywało, że osiągało ceny ok. 100 dolarów za butelkę, teraz ok. 80 USD. Więc może warto!

wtorek, 19 listopada 2013

Biała Francja w Lidlu na święta 2013 r.

Biele jako dodatek do czerwieni Lidla
 
Winni pasjonaci przy "białej " części stołu

Jeszcze listopad, ale Lidl już wprowadza "kolekcję świąteczną". Dostępnych w sklepach od dzisiaj. Co w niej znajdziemy? Ponad 40 francuskich win. Kilkunastu z nich mogli próbować w poniedziałek dziennikarze i blogerzy w warszawskiej restauracji na Tamce.

Jako że - jak mówi Michał Jancik, sommelier współpracujący z Lidlem - klienci Lidla poważają najbardziej Bordeaux, to wino - oczywiście w czerwonym wydaniu, króluje. Ale przyjrzałem się najpierw kilku winom białym - m.in Sabliere Fongrave 2012 (14,99 zł), Chablis 1-er Cru Vaillons William Nahan (49,99 zł), Schoenenbourg Riesling 2012 (34,99 zł), Cremant d'Alsace Brut Grand Reserve (34,99 zł), czy słodziuchne Chateau La Riviere (49,99 zł). Tu trzeba niestety wydać ponad 34 zł na dobrą butelkę.

Sabliere Fongrave 2012. Cena może i przyjemna (14,99 zł), ale całość cienka

Bo najtańsze Sabliere Fongrave 2012 (14,99 zł) robi wrażenie cienkiego, jednowymiarowego wina. Kwasowe jest, owszem, ale jakby mu czegoś brakowało. Trzeba dołożyć co najmniej 20 zł, by zasmakować złożoności - mamy taką w Rieslingu Schoenenbourg 2012 (34,99 zł) oraz w Gewurztraminerze Marckrain 2011 (39,99 zł).

Gewurztraminer Marckrain 2011 (39,99 zł) - dobry, różano-owocowy

Riesling jest w aromatach przyjemnie jabłkowo-morelowy, troszkę cytrynowy, a w smaku lekko tłusty, o długim finiszu. Ale droższy od niego o 5 zł gewurz wydaje się bardziej złożony - jest owocowy, czuć brzoskwinie i róże, a przy tym nie traci wyrazistości nawet wówczas, gdy się go smakuje po czerwonym winie.

 
Chablis 1-er Cru Vaillons William Nahan (49,99 zł)

Mocno jabłkowe Chablis jest dobre - przyjemnie ściąga usta, jest bardzo kwasowe, ale niestety kosztuje prawie 50 zł. Czy warto? Hmm, może i tak, jak ktoś jest amatorem kwasowej wytrawności. Ja bym wolał wydać 50 zł (bez grosza) na słodycz - Chateau La Riviere 2010.

Chateau La Riviere 2010 - 49,99 zł. Dobre!

To sauternes nie jest ciężkie. W aromacie poza miodem, są gruszki, jest egzotyka, a w smaku jest orzeźwiająca kwasowość. Wino jest o wiele przyjemniejsze niż l'Ilot de Haut-Bergeron 2011 (49,99 zł) z poprzedniej oferty, jest za to tańsze i tylko o jeden punkt ze skali Winiacza gorsze niż Sauternes d'Arche Grand Cru Classe 2004 (79,99 zł).


Degustowałem na zaproszenie Lidla