Raiz Gran Reserva Maule Valley 2010
Półka - na wysokości piersi
Gdzie i czemu tak drogo - Alkohole Winoteka i 65,99 zł (próbka importera)
Do Ideału? - Już ciut ciut!! (6 pkt.)
Zawodowi degustatorzy win - najwidoczniej nie tylko doskonałych (bo nimi siorbią, mlaskają i wypluwają) - używają tzw. fiszek do określania, notowania aromatów, smaków, wrażeń itp. To takie ściągi. W nich mają zapisane, że wino może być owocowe albo kwiatowe (i tu wymieniają kilka bardziej szczegółowych aromatów). To pomocne, prawda. Szczególnie, gdy już próbują trzydziestego wina.
Mnie w takich fiszkach intrygował aromat spieczonych tostów. Jak ktoś przypali ciasto czy bułkę, to raczej w kuchni dramat. A w winie? Przeciwnie. Dowód - Raiz Gran Reserva 2010 (dostępne w sklepie sieci Alkohole Winoteka, Warszawa ul. Żelazna 67).
Pierwsze, co wyczuwamy po wysunięciu długaśnego korka z butli to zapach torcika marcello: czekoladowe ciasto, gorzkie kakao, wiśnie. Potem jest nutka ziołowości, a po chwili w kielichu pojawia się właśnie ów tost.
W smaku chilijski winiacz jest okrągły, harmonijny. I dostojny. Jest nieco czerwonych owoców (rany, zdanie jak z fiszki), ale jest także i czekolada, nieco dębu (w końcu leżakował w beczkach 18 miesięcy).
Choć niby taki nowoświatowy, to świetnie pasuje do francuskiego camemberta czy niebieskiego pleśniaka. Musi być wyborny do pieczonej wołowiny! Alkohol jak na Nowy Świat niewielki (13,5 proc.) i słabo wyczuwalny.
Takie na przykład wina z Argentyny z czystego cabernet sauvignon potrafią walnąć w nos alkoholem jak chłop cepem (dopiero potem odsłaniają czekoladowo-wiśniowe aromaty). A Raiz jest na zupełnie innym biegunie. To znaczy jest tuż przed nim. Od doskonałości tylko ciut ciut!!
Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!