Capa Tempranillo 2011
Półka - na wysokości kolan
Gdzie i czemu tak drogo - Delikatesy
M&L i 15,99 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Nawet może być (3
pkt.)
Wino z całkiem innego bieguna - czyli takie, by za trzy dychy można było kupić niemal dwa (dokładając moniaki z kieszeni). To nie tyle wynik poświątecznych szaleństw, ile refleksja, że można by już nie "starzeć" wina z marketowej półki w stojaczku.
Aromatu jagód - i alkoholu (13 proc.) - nie sposób nie zauważyć. Mocny jest na tyle, że przyćmiewa nawet skórzaności i lekką ziemistość.
W smaku? Alkohol zanika - w zasadzie jakbyśmy pili sok owocowy. Nieco wiśniowy. Taki słodkawy - z winem mający jakby pokrewieństwo dość odległe. Wina (a może zaleta) dominującego tempranillo - jest go w tym winie wg etykiety 90 proc. Syrah tylko 10 proc., ale całkiem zdominowany. Duchem nieobecny, jakby go grubszy kolega pobił.
Winiacz więc na pewno nie jest to doskonały, choć ze słodkawym dojrzewającym serem komponuje się nawet znośnie - w zasadzie mam podejrzenie, że to zakamuflowana namiastka wiśniówki, taka na 3 punkty, a nie wytrawne wino. Chociaż, jak zima za oknem, to może nawet być. Czego nam więcej trzeba niż łyk wiśniówki?
Winiacz na 3 punkty w 7-punktowej skali!