Louis Legrand Rouge Moelleux
Półka - na wysokości piersi
Gdzie i czemu tak drogo - Leclerc
i 12,99 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Lepiej niż gorzej (2
pkt.)
Będzie o drabinie, promocji, marketach i owocowym smakowym deserze.
Rozpieszczony pysznym rieslingiem z niedzielnych targów byłem święcie
przekonany, że teraz po stopniach drabiny da się kroczyć wyżej ku doskonałości.
Ale hmm… w tym celu wybrałem butelkę nieco zapomnianą - z jutowego wora.
Louis Legrand Rouge Moelleux pochodziło z marketowej promocji.
12,99 zł w Leclercu wydawało się być ceną kuszącą - a że promocja dźwignią
handlu, to trzeba odkorkować. Już aromat pokazał, że to co w butli, będzie na
swój sposób "mocne". W landrynowej słodyczy.
Nieco za gumiaste. Może za ciepłe? Kontretykieta ostrzega, że półsłodkie i radzi:
podawać w 12-14 st. C. No to za karę do zamrażarki marsz! I jak? No, fakt, jest lepiej. Troszkę.
Ale i tak aromatów
szukać troszkę bez sensu. Coś tam na kształt kawy - jak zimne - i czereśni (gdy
ciepłe) - jest. Zalety poza ceną? Wspaniale się komponuje z truskawowym deserem Froop z
Lidla. Wówczas całość jest spójna jak unijny sojusz niemiecko-francuski.
Historia uczy, że mogą być gorsze sojusze, to wina pewnie też. Jest więc lepiej
niż gorzej.
Winiacz na 2 punkty w 7-punktowej skali!