Sensi Chianti DOCG 2012 Vino Biologico
Półka - Na wysokości piersi
Gdzie i czemu tak drogo - Biedronka i 19,99 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje (5 pkt.)
Nieufnie podszedłem do półki. Ueee… chianti i to jeszcze biologico? „Będzie pewnie nie dość, że sikacz, to jeszcze bio-sikacz” - daję słowo - takie miałem przekonanie, kupując w owadzim markecie Sensi.
Po otworzeniu i nalaniu miałem nawet małą satysfakcję - nutki takie z wody gazowanej, kapuściano-ogórkowe. „Ot, cała bio-materia teraz mi tu będzie gazować” - podsumowałem sobie w głowie i porzuciłem butlę wina dla innych, ciekawszych zajęć. Po to, by nieufnie wrócić i spróbować po dwóch godzinach…
I to był ten czas ewolucji! W aromatach jest naprawdę już nie „bio”. Jest klasycznie, nawet lepiej niż w sikaczowym chianti. Jest czarna porzeczka, jeżyny, potem skórki ciemnego chleba, ociupinka lukrecji.
Jest w kolorze piękny rubin, są taniny dyskretne, drobnoziarniste. Jest w smaku odrobina kwasu, ale przyjemna, akuratna, narastająca, nie ma nic z taniego sikaczowego Włocha, choć ten winiacz jest z Biedronki za niecałe dwie dychy! Jeszcze cwaniaki zamówili, zamawiając etykiety - w przypadki tu nie wierzę - biedronkę na liściu!
Na pewno kto chce szukać finezji riservy, to tu jej nie znajdzie, ale po odstaniu wino robi się naprawdę dobre! I to na tyle, że śmiało mogę polecać jako chianti, któremu do ideału jeszcze tylko troszkę brakuje!
Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!