Primitivo di Manduria Soloperto 2012
Półka - na wysokości piersi
Gdzie i czemu tak drogo - Wine Case i 47 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Już ciut, ciut!! (6 pkt.)
Dyskretny napis "Wine Case" na parterze szklanego biurowca w warszawskim korporacyjnym zagłębiu zaintrygował mnie na tyle, by zatrzymać rower. I wstąpić. Nowy sklep na winiarskiej mapie stolicy. Na półkach stoją ciekawe butle (o nich na pewno w przyszłości), a tymczasem wybór mój padł na Włochy, tak jeszcze z sentymentu po włoskiej degustacji na zjeździe blogerów.
Pani Małgorzata doradziła Primitivo di Manduria Soloperto - okaz rodem z "obcasa" włoskiego buta. Zimy łagodne, mrozy rzadkie, za to upały 40-stopniowe. Stąd w kielichu mnóstwo słońca!
Producent - Soloperto - poleca to jako codzienne wino do posiłków. Na polskie warunki cena trochę wysoka, ale za to jaka jakość! Głęboki czerwony kolor, z fioletowymi refleksami. Nos niezbyt wylewny, nieco ociężale leżący w kielichu, ale gdy się nóżkę szkła rozbuja, to mamy feerię czerwonego owocu, nieco korzennych przypraw, śliwki i echo nocnych prac drogowców (które niebawem ruszą w stolicy) - gorącego asfaltu.
Mimo że mocne (14 proc.) alkohol nie dominuje w nosie - o ile utrzymamy przyzwoite 16-17 stopni. W smaku czuć pięknie utarte taniny - dochodzące do głosu w długim finiszu. Na początku ściąga nas lekko, ale potem mocniej! Ale w przyjemny sposób. Struktura zrównoważona - z jednej strony nie ma wodnistości, ale też brak zdecydowanego koncentratu! Można śmiało pić zarówno w zimne deszczowe przedwiośnie, jak i troszkę cieplejszą wiosną.
Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz