Salton Flowers
Półka - na wysokości piersi
Gdzie i czemu tak drogo - Biedronka i 17,99 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Jeszcze trochę brakuje!
Błękit nieba za oknem tego wymagał - fotografii białego wina. Najlepiej by wyglądało szczerze powiedziawszy jakieś złote sauternes, ale… niech wystarczy słomkowy Salton Flowers z owadziego dyskontu. To część nowej oferty - win z Nowego Świata, która teraz dominuje na półkach (ale spokojnie - stara oferta też jeszcze stoi).
Brazylijskie wina ma mega długą nazwę, choć ze śledztwa gogle wynika, że to Salton Flowers Demi-Sec. Z jednej z największych brazylijskich wytwórni. Tyle, że z inną etykietą, przygotowaną zapewne na nasz rynek. Nie ma za to rocznika, ale co tam - nie o rocznik chodzi.
Chodzi o duch wina na lato - ot, takiego edelzwickera, oczywiście o klasę słabszego (ale i trzykrotnie tańszego), od tego, którego miałem przyjemność latem degustować.
Generalnie czuć, że to młoda mieszanka moscato, malvasii i gewurztraminera. W dodatku o dość niskiej zawartości alkoholu - 11,5 proc., świetny na upały, brzoskwiniowo-jabłkowy, leciuchny i nie zmuszający do zadumy, do poszukiwań głębi.
Kwasowość to się pojawia dopiero, gdy wino jest ciepłe i ma jakieś 9 stopni. (Może to cierpkość, ale może być), wówczas też jest lepszy finisz. Polecany niby do owoców morza, ale chyba bym bardziej wybrał do owocowej sałatki!
Winiacz na 5 punktów w 7-punktowej skali!
Mi tez zasmakowało. Nie lubię muscata ale w takiej kompozycji w jakieś został on użyty w Salton Flowers, może być. Miło czyta się Twój blog.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Paweł
winoowada.blog.pl