Kerpen, Melsheimer czy Franzen?
Panel pełen Rieslinga!
Patrycja Sędzielska, Marcin Jagodziński i Maciej Horodecki w Jung & Lecker
Kilka dni temu miałem niezwykły zaszczyt (i przyjemność) uczestniczyć w panelu oceniającym 25 rieslingów. Dobrych, bardzo dobrych i wspaniałych. Maciej Horodecki i Monika Wojtysiak z Jung & Lecker pokazali gościom (Olaf Kuziemka i Patrycja Sędzielska z Powinowatych, Marcin Jagodziński z Winicjatywy, Tomasz Prange-Barczyński z Magazynu Wino, sommelier Tomasz Kolecki-Majewicz), wina od 3 wytwórców: Kerpena, Melsheimera i Franzena. By wybrać coś do oferty lokalu, który i tak ma imponującą kolekcję!
Kerpen Blauschiefer Riesling Trocken 2013. Dobra średnia półka
To wina, które drogimi (ceny u winiarzy zaczynają się od 50 zł) mogą się wydać komuś, kto nie próbował prawdziwych, świetnych rieslingów. Takich, po których wspomnienie zostaje na lata, wbija się gdzieś tam w hipokamp... Ale choć raz w życiu warto spróbować prawdziwego rieslinga, który ma mnóstwo słów na etykiecie (często brzydkiej i kiczowatej)!
Spróbowałem wszystkich 25 win. Statystycznie rzecz ujmując (statystyka i wino to zły związek!), dwaj producenci okazali się lepsi niż jeden. Między sobą są równi, choć Maciej pokazał szerszą paletę jednego z nich. Problem w tym, że ten, którego win było tylko 6, zasłużył moim zdaniem na lepsze jednostkowe oceny!
Graacher Himmelreich Riesling Kabinett Trocken 2013
Podany jako drugi w kolejności Graacher Himmelreich Riesling Kabinett Trocken 2013 od Kerpena wydał mi się stanowczo lepszy niż Blauschiefer. W pierwszym dotknięciu języka nieco słodki, ale w aromacie kwiatowy, gdzieś w głębi zwierzęcy. Pełen ciała, o kwasowości wstrzemięźliwej, do opanowania!
Wehlener Sonnenuhr Spätlese Trocken 2013
Jeszcze bardziej kwasowy był Wehlener Sonnenuhr Spätlese Trocken 2013. Pełen ciała, ma bogaty kwiatowy aromat i wydał mi się tak ze dwa razy lepszy niż Blauschiefer. Za to Alte Reben Wehlener Sonneuhr Spätlese Trocken 2013, zamykany szklanym korkiem, kwasowością z początku nie imponuje. Ale to pozory, bo kwas w nim to taki przyczajony tygrys. Wychodzi ładnie w finiszu i się trzyma, ze hej! Całość przy tym ładnie naftowa, nieco czekoladowa w aromacie, oleista, w pierwszym dotknięciu językiem niezbyt słodka.
"Podstawowy", z krótką nazwą - Kerpen Classic 2013
Pięknie mineralny jest za to Classic 2013. 11,5 proc. alkoholu, leciutko słodki i kwasowy w odbiorze językiem, o pięknej szkieletowej nieco strukturze. Został określony przez niektórych uczestników panelu mianem rieslinga damskiego, ale tak naprawdę facetom też będzie się podobać.
Graacher Domprobst Spätlese 2012 Feinherb (fot. Olaf Kuziemka)
Choć jeszcze bardziej podobał mi się Wehlener Sonnenuhr Riesling Kabinett 2013, z 49 g cukru resztkowego, zadzierzysty słodziak z kwasem jak pięść górala! Ale lepszy od niego - i pewnie będzie przebojem (o ile wejdzie do oferty) restauracji Feinherb Graacher Domprobst Spätlese 2012. To jest dopiero eksplozja aromatów! Biała czekolada, tosty, troszkę domowe apteczki starej babci, syropkowe, a jednocześnie aż chrupkie, z zajefajnie długaśnym finiszem. Doskonałość!
Melsheimer 2012 Reiler Goldlay
Wina ocenialiśmy w skali od 1 do 6 punktów. Melsheimerowi wystawiłem aż trzy piątki, sześć czwórek i 6 trójek. Co nie znaczy, że te "trójki" to wina przeciętne! Taki na przykład Melsheimer 2012 Reiler Goldlay czaruje noc cytrusami, żółtą śliwką, wyraźnym jabłuszkiem, kwasi smak przepięknie, nie imponuje jednak ciałem.
Reiler Mullay-Hofberg Langeberg 2012
Ale już Reiler Mullay-Hofberg Langeberg 2012 jest już tylko zimno-kamienny, mocno mineralny, choć kwasowość ma piękną. Z "trójkowiczów" Melsheimera podobał mi się też Riesling Feinherb 2011. Nieco może łatwy w aromacie, intensywnie owocowy, ale z jakąż rozwijającą się w trakcie dochodzenia do końca finiszu cudowną kwasowością!
Melsheimer Riesling Trocken 2011
Z grona "czwórkowiczów" wrażenie świetne zrobił pierwszy Melsheimer - Trocken 2011. Leciutki, grejpfrutowy, powalający mocą aromatów, które pięknie się rozwijały w kielichu. W smaku były już nieco odmienne, mineralne, a owocowość ewoluowała w stronę bardzo już przejrzałą. Molun Reiler Mullay-Hofberg Trocken 2011 był już dziwnie rozdwojony, o oszczędnej kwasowości. Ale pewnie wymaga czasu...
Melsheimer Reiler Goldlay Riesling Spätlese 2011
Ale w gronie "piątkowiczów" to już były cudeńka! O Melsheimer Reiler Goldlay Riesling Spätlese 2011 już pisałem. W zasadzie szczerze powiedziawszy teraz postawiłbym mu szóstkę. Podobną ocenę dostałby też Reiler Mullay-Hofberg Riesling Kabinett 2011.
Reiler Mullay-Hofberg Riesling Kabinett 2011
To jest potężne wino! Piguła aromatu cytrusów i kwiatów zanurzona, a raczej wtopiona, w złotym kwasie. Pewnie amatorzy mineralnych wersji, takich kamiennych, woleliby wina powściągliwe, ale ja uwielbiam te, które "grają" takim właśnie bogactwem jak te kabinetty i feinherby.
Franzen Franzero 2012
Rieslingi od Franzena to już klasa wyższa. Może poza pierwszym - Quarzit Schiefer 2013 wydał mi się trochę za płaskim, zbyt nijakim, takim trochę za bezbarwnym. Ale już Franzero 2012 to absolutne jego przeciwieństwo. Owocowe, kwasowe, złożone, z długim finiszem. Z wielkim kwasem. Pycha, pycha na cztery punkty. Na tyleż oceniłem (choć może powinienem dać o punkt więcej) Bremmer Calmont Riesling 2013. Czysty kamień w nosie, a w smaku powściągliwa elegancja.
Wszystkie rieslingi panelu. "Der Sommer War Sehr Gross" pierwsze od lewej (fot. Olaf Kuziemka)
Perełki były na końcu. "Der Sommer War Sehr Gross" roczniki 2012 i 2013. Wina w cenniku producenta od 90 zł. Wina wielkie. Rocznik 2013 wibrujący, pełen bąbelków, które szybko znikają, z dość krótkim finiszem. Za to 2012 to dopiero eksplozja! Aromat mocno owocowy, z leciutkim echem nafty, z wielkim kwasem, o ciele mocnym jak Schwarzenegger w 1984 roku. Zresztą, cała 25 rieslingowych zawodników mogłaby stanąć w szranki. Może nie wszyscy mają masę, ale rzeźby chyba żadnemu nie można odmówić...