Cave de Ribeauvillé
Clos du Zahnacker 2010
Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Próbka producenta, ok. 20 euro
Do Ideału? - Już ciut, ciut!!
Do Ideału? - Już ciut, ciut!!
Nie mogę jakoś przestać myśleć o Francji klasycznej, Francji wyklętej (ostatnio pisałem o świetnym szampanie). Wszystko przez dobre wspomnienia z French Wine Discoveries Trade Show. Dziś na półce do zdjęć wyjątkowe dość wino złożone z trzech szczepów. Ale nie mieszanka gotowych win, tylko wino, które powstało z fermentacji gron rieslinga, gewurztraminera i pinot gris.
To Cave de Ribeauvillé Clos du Zahnacker 2010. Przywiózł je do Warszawy Willem Schicks z Cave de Ribeauvillé, a ja miałem przyjemność posmakować - i od razu... przepadłem zachwycony.
Cave de Ribeauvillé to najstarsza (założona w 1895 r.) spółdzienia winiarska we Francji. Skupia 40 członków-winogrodników, którzy wnoszą swoją całą produkcję do wspólnej piwnicy (cave). Areał niemały - 265 hektarów w okolicach Ribeauvillé w Alzacji, więc produkcja też imponująca. Półtora miliona butelek rocznie. W cenach jak dla Francuza przyjemnych - po ok. 20-27 euro. U nas (na razie brak importera w Polsce) osiągnęłoby wyżyny pewnie 160 zł!
Spółdzielnia robi mnóstwo naprawdę dobrych win - mam nadzieję, że się zmobilizuję i napiszę wkrótce trochę więcej - a wśród nich wyjątkowe jest właśnie Clos du Zahnacker. Nazwa pochodzi od winnicy, której początki sięgają VIII wieku. Teraz to 124 hektary. Legenda głosi, że winnicę odwiedził Król Słońce - Ludwik XIV. Pił to wino pił ze specjalnego pucharu (pewnie szczerozłotego) i był zachwycony.
Ja tam kształt okrągły mam, choć Królem Słońcem nie jestem, ale zdanie jego podzielam. Pięknie złote wino fajnie byłoby pić w złocie, ale musi wystarczyć tylko szkło. Nie szkodzi - w aromacie czuć i róże "gewurza" i chłód rieslinga. W smaku nie wiem co mnie atakuje najpierw - czy cudowna kwasowość szczepu na "R" czy różany ogród "G"... Czy może ta cała reszta "PG"?
W smaku są piękne żółte egzotyczne owoce, cudowna kwasowość i pieprzność. Finisz trwa i trwa, stapiając w sobie pięknie całość. Przy czym początek jest zaskakujący, bo to roztrojenie, jakiego doświadczam czasem przy bordeaux, tu jest także odczuwalne i to namacalnie, ale potem wybrzmiewa i łagodnieje. Bo oczywiście cała mieszanka - jak przystała na Francję (mimo królewskiego rodowodu) została złożona z równych części rieslinga, gewurztraminera i pinot gris. Czyli wiadomo: liberté, égalité, fraternité!
Wino na 6 punktów w 7-stopniowej skali!