wtorek, 10 czerwca 2014

Włoch z bąbelkami na 5 proc. - i 6 pkt.

Sparkletini Elderflower by Verdi

Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - Alkohole Winoteka (próbka od importera)
Do Ideału? - Już ciut, ciut!!

 
Upał i upał - na to czekaliśmy. No, w sumie może nie aż na taki wielki, ale jak już jest, to jest też coś lekkiego, akurat na skwar większy niż w Afryce - to zaskakujące, bo po praz pierwszy w Winiaczu nie wino, tylko krewniak - musujący napój na bazie wina - Sparkletini Elderflower by Verdi.

Do nas sprowadza je Win-Cin z Olsztyna, firma prowadząca sieć sklepów Alkohole-Winoteka. I z jednego z najnowszych sklepów przywiozłem kartonik - a w nim gwiazdeczkę upalnego wieczoru.

Alkoholu tu tylko 5 proc., tyle co w piwie, ale o ile piwo to często chłop pańszczyźniany (choć czasem przystojny gospodarz), to Sparkletini to paź królowej! Pachnie istotnie kwiatami dzikiego bzu i to tak intensywnie, że kwiaty jawią się nam przed oczyma jak żywe (choć czujemy je w nosie!).

Niemal słomkowe, z dużymi bąblami

Korek najłatwiejszy na świecie - po prostu obła zakrętka. Odkręcamy i delikatne pyknięcie, może troszkę mocniejsze niż z frizzante. W kielichu średnie bąble, ten wszechobecny zapach i słodki smak. Ale nie jest to na szczęście słodycz obezwładniająca czy prostacka, tylko adekwatna do aromatu. Ot, przyjemny - oczywiście gdy schłodzony - napój tarasowy. Dla tych, którym zwykłe wino w lato za ciężkie!


Winiacz na 6 punktów w 7-punktowej skali!

 

Vini Folies 2014

Jeszcze o uśmiechu i Francji z 10. piętra

Ach te Francuzki i ich butelki...

Są takie winne degustacje, które bywają dziwne. Ale mają swoje uroki. Na taką wjechałem windą z Gabrielem, znawcą tokajów, na dziewiąte piętro, a potem jeszcze schodkami wspięliśmy się na 10. piętro warszawskiego hotelu Grand i weszliśmy od... zaplecza. Prosto w wir francuskiej degustacji Vini Folies 2014.

Dziwi mnie to, z jaką niedbałością niektórzy Francuzi (właściciele hotelu Victoria czy Grandu) traktują kwestie kieliszków... Te w Hotelu Grand były nieodpowiednie do tego, by pozachwycać się winem, które przywieźli, pokonując niemal 2 tys. km winiarze z Francji czy importerzy. Z tego szkła, które zaoferował hotel, da się wypić chłodne sherry fino, a nie burgunda, Bordeaux czy białą Dolinę Loary. Ale trudno. Tym mniej dziwi mnie własny kielich Wojciecha Bońkowskiego, szefa Winicjatywy.

Cheverny 2013

Ale wróćmy do degustacji. Wszystko się odbywało ponad 2 tygodnie temu, więc filtr pamięci pozostawił najlepsze kąski - jak choćby Pascal Bellier AOC Cheverny 2013 (Dolina Loary). Białe wino, bardzo kwasowe, ale zarazem bardzo ładnie i bogato zbudowane. Rose 2012 jeszcze lepsze - żadnych poziomek, żadnych truskawek. Czysta grejpfrutowość w aromacie i smaku!

Royal Rose - doskonałość

Ale najlepsze róże pokazał Olivier Brun z Château de Brigue (próbowałem niektórych już na The Culture and Art of Wine). Z nich najlepszy był stanowczo Brigue Royal w matowej białej butelce! Wyobraźcie sobie różowe wino, które w aromacie ma białą czekoladę, kakao, a w smaku pełnię kwiatowości i szałwię 

Delphine Colin ze swoim dziełem - Blanc de Blancs 2004

Z szampanów wrażenie robił Colin. Madame Delphine Colin o niebieskich oczach i pięknym uśmiechu objaśniała, że Extra Dry ma 17 g dosage - choć sprawiał wrażenie mineralnego i lekko kwiatowego. Orzechy były, ale w trzecim rzędzie. Osobiste dzieło Colin - Coup de Coeur Blanc de Blanc 2004 z 60-letnich krzewów chardonnay - bez dosage, jest ekspresją mineralności, chłodu i powściągliwości, okraszonej cząstką cytrusa. Ale 2006 Extra Dry to jest dopiero klasa! Ma gorzkie migdały, orzechy i olbrzymią kwasowość!

Millesime 2008 Champagne Baudry

Mniej migdałowy, ale za to bardziej orzechowy i grzybowy wydał mi się Millesime 2008 Champagne Baudry Brut. Bardzo kwasowy, z wielkimi bąblami, sprawiał na początku wrażenie słodkiego, ale to pozory - i konsekwencja próbowania innych białych win. Co za złożoność!

Champagne Baudry Brut Rosé

Baudry - w wersji Rosé - utwierdził mnie w pewnym odkryciu sprzed kilku tygodni. Że szampan w wersji Rosé właśnie to murowany kandydat na mistrzostwo świata. Ten od Kruga był wspaniały i najdroższy. Ten od Baudry - bardzo mineralny i wyważony, bez absolutnie żadnego przegięcia.

Picpoul de Pinet Greyssels

Na stoliku Laurent Kumisz Goalwines spodobał mi się niezwykle delikatny picpoul de pinet Greyssels (tylko 3,6 tys. butelek) - bardzo aromatyczny, kwasowy, elegancki. To złoto w kieliszku dokładnie smakuje tak, jak wygląda! Saint-Bris Sauvignon Blanc 2012 ujmował bardzo długim finiszem i delikatnym kocim żwirkiem.

Haut-Blanville Syrah 2009

Win czerwonych miałem okazję spróbować niewiele, ale sporo z nich okazało się rozczarowujących albo po prostu średnich, takich akademickich. Szkoda. Te, które przykuły moją uwagę, to Haut-Blanville Syrah 2009 - mocne w smaku, kredowo-owocowe, mocarne wręcz!

Courtin Pauillac 2010

Château Béhèré Courtin Pauillac 2010 z oferty Borderac Crus & Vins (30 euro w sklepie - parcele winnicy sąsiadują z ziemiami Château Lafite Rotschild) zachwycało - piękne taniny, łagodne, choć wino ma dopiero 4 lata, ładny smak - krągły i kompleksowy, złożony, ogarnięty.

2011: Château Graves de Pez Saint-Estephe i Grand Bertin de Saint Clair Medoc

Château Graves de Pez Saint-Estephe i Grand Bertin de Saint Clair Medoc z 2011 też były dobre. Pierwsze - kraina łagodności, takie kobieco trochę wino. Z lekkimi taninami jak muśnięcia drewnianej klatki, drugi - już poważniejszy. Z większymi taninami, dziedzictwem czy też ciężarem lekkiej beczki (60 proc. cabernet sauvignon i 40 proc. merlot). Wino jest dziełem Antoine Medeville'a, który współpracuje z takimi winnicami jak wspomniamy już Lafite Rotschild czy Château Lascombes.
Bardzo pozytywne wrażenie robiło jeszcze Expression od Domain des Deux Arcs z Doliny Loary. W aromacie bogactwo czarnej porzeczki, czekolady, drobnej wanilii...

Expression od Domain des Deux Arcs
Wnioski? Dobrze próbować win z portfolio producentów czy ich przedstawicieli, którzy szukają u nas importerów. Wielkie plusy za świetne białe, różowe i szampany, a szkoda, że czerwone nie dopisały. No i jeszcze te fatalne kieliszki...

Degustowałem na zaproszenie Vini Folies i Ubi-France