poniedziałek, 17 listopada 2014

Czerwone wina w Lidlu na późną jesień 2014 r.

Dwadzieścia i dwa mgnienia czerwieni
Czerwone wina i w butelkach, i w dekanterach - temperatura pomieszczenia 18 st. C
Jeśli dziś jest 17 listopada, to do sklepów Lidla zawitała nowa oferta win francuskich. O winach białych (wytrawnych i słodkich, musujących i spokojnych) już pisałem kilka dni temu, dziś czas na czerwień. Olbrzymią większość oferty stanowią - tak już ma żółto-niebieski dyskont - wina bordoskie. Ale wśród 22 butelek są też pojedyncze okazy z Burgundii, Doliny Rodanu i Fitou.
 
Beaujolais Villages La Nanidiere 2013 (17,99 zł)

Beaujolais Villages La Nanidiere 2013 (17,99 zł) wydało mi się w aromacie troszkę łodygowo-kredowe, jakby zielone, młodziutkie, wątłe. W smaku - a raczej jego finiszu pojawia się kwasowość, ale przykryta szypułkowością. Może i dobre, by spróbować Beaujolais innego niż Nouveau (to już w ten czwartek), w sumie 18 zł nie szkoda (choć F'Oz z Biedronki też jest w tej cenie i na tym tle wymiata). Z dwóch rodańczyków - Les Hautes Roches 2013 (17,99 zł) i Plan de Dieu 2012 (19,99 zł) stawiam na etykietkę o dwa złote droższą.

Les Hautes Roches 2013 Cotes du Rhone (17,99 zł)

Les Hautes Roches to wino mocno wiśniowe, nieco kompotowe (w smaku wyraźna słodyczka), z kredowymi posmakami. Struktura niezbyt potężna, wątła bym nawet powiedział. Pod koniec podniebienia dziwnie mi się to wino łamało.

Plan de Dieu 2012 Cotes du Rhone (19,99 zł)

Plan de Dieu 2012 to na tym tle "potężne" wino - czuć tu więcej ciała, struktura piękna - akuratna. Wszystko, czego oczekujemy po winie za 20 zł! W aromacie też jest ładne - jest pewna głębia, czarna porzeczka i echo śliwek. To wino, o ile mnie pamięć nie myli, w Lidlu już było i dość szybko zniknęło. I tak będzie chyba tym razem.


Reserve de Fonsalis 2011 Fitou (19,99 zł)

Reserve de Fonsalis 2011 Fitou (19,99 zł) mnie nie zachwyciło. Pewnie dlatego, że w aromacie ma coś podobnego do nut tańszych win - pewną zapachową płaską unitarność, która po chwili znika (albo się do niej przyzwyczajam). Taka czerwona porzeczka i zleżała, posypana cukrem wiśnia. W smaku mocny, alkoholowy kwas.


Domaine de Roudene Les Pays 2012 Fitou (21,99 zł) 


Drugi południowiec - Domaine de Roudene Les Pys 2012 Fitou (21,99 zł) - jest nieco lepszy. Ma paprykowe aromaty, łodygowe, trochę drewnianej kredki. Problem taki, że w smaku zielony, ostry, kwaśny, a nie kwasowy. Napowietrzany łagodnieje, traci pazur - choć zostaje kwasowość i mocna tanina. Lepsze od Fonsalisa, choć finezją nie powala.

Château Couat 2012 Bordeaux (17,99 zł)
Najtańszy z bordoszczaków - Château Couat 2012 (17,99 zł) lekki, rabarbarowo-tatarakowy winiacz ziem bagiennych (nalany z butelki). Z dekantera już gładszy. Tyle co do aromatów, bo w smaku już ładny - gładka, drobna tanina, kwasu (po karafce) stosunkowo niewiele. Jedno z win, co to je lepiej pić, niż bukiet tropić.

Château Chauvet 2011 (19,99 zł)

Château Chauvet 2011, wino o dwa złote droższe, atakuje w smaku taniną. Suchą. I jeszcze, pomimo karafki, sporą dawką zieleniny. Trzeba czekać, i czekać. Dopiero po dwóch godzinach staje się znośniejszy. Jakby źrebak się zmęczył. Wówczas staje się pełniejszy. Tylko kto będzie godzinami dekantował wino za dwie dychy?



Château Jeanguillon 2011 Bordeaux Superieur (24,99 zł)

Château Jeanguillon w pierwszym uderzeniu sprawia wrażenie słodkiego, ale coś tu stłumionego jest, gumą jakby, może zbyt agresywną beczką? Ale tanina okrągła po karafce, w smaku jednak wciąż pozostaje ta słodka, tania nuta. 


Château Le Peyrat 2011 Castillon Côtes de Bordeaux (24,99 zł)

Château Le Peyrat - następne wino w smaku łodygowo-kwasowe. Ta krzaczastość jest szczególnie widoczna w końcówce finiszu. Ale jest tu pewna doza mineralności, a w aromacie coś na kształt medokańskich bandaży. Finisz długi i mega taniczny (o ile przymkniemy oko na łodyżki). Wiem, że te dwa wina to okazy za 25 zł bez grosza, ale lepiej dołożyć do dobrego wina.


Château Perey Chevreuil 2011 Saint-Emilion (39,99 zł)

Dołożenie 15 złotych wznosi nas na inne rejestry - bo już Château Perey Chevreuil 2011 z Saint-Emilion (39,99 zł) to już lepsze wino, z beczuszką, ale delikatną, średnio taniczne. Aromaty zabierają nas w krainę czerwonych, nieco lukrecjowych owoców. Taniny średnie, jak na 40 zł nie ma szału, ale zapewniam, że wstydu też nie ma!


Château Canteloup 2012 Medoc (29,99 zł)

Niecałe 30 zł i Château Canteloup 2012 Medoc. W nosie prosty owoc, bez przeładowania, z łodyżką i słodyczą w smaku. I szczątkową gumiastością. Ale po karafce łagodnieje. Warto!

Château Lesparre 2011 Graves de Vayres (39,99 zł)

Château Lesparre 2011 Graves de Vayres (39,99 zł) - w aromacie ładna zapowiedź wina: głębia, bandaże z podbudową owocową. W smaku pełny, aksamitny. Nie jest źle. Na mocną winiaczową czwórkę.

Château Grand Clapeau Olivier 2011 Haut-Medoc (34,99 zł)

Château Grand Clapeau Olivier 2011 Haut-Medoc za 34,99 zł. Ewa Wieleżyńska z Magazynu Wino uważa to wino za potworka, a Nasz Świat Win wprost przeciwnie. A ja? Uważam, że to bardzo fajna butla! Jak najbardziej warta 35 zł. W notatkach na świeżo z degustacji wydało mi się złożone, owszem, lekko przykryte dżemistością, ale przyjemną. Atakujące nos aromatami wiśni i jeżyny, czarnej porzeczki, nutą kakao, skóry; dotykające tył języka ładną, nieagresywną kwasowością.
 

Vieux Château Palon 2011 Montagne Saint-Émilion (69,90 zł)

Vieux Château Palon 2011 Montagne Saint-Émilion (69,90 zł) to już mocna rzecz. I cenowo, i smakowo. Serce oczywiście by chciało, aby to wino kosztowało o jakieś 25 zł mniej. Ale jest i tak dobre! W nosie zaznacza się czarną porzeczką i czekoladą, apteczką lekką także. W smaku jest dyskretne i eleganckie - ma ładną, sporą kwasowość, i drobniutką taninę. Mocna pozycja na Winiaczową piątkę.

Château La Rose Perriere 2010 Lussac Saint-Émilion (49,99 zł)

Château La Rose Perriere 2010 Lussac Saint-Émilion za 49,99 zł to przyjemna owocowa bombeczka. Jest i truskawka, i malina. Ma w finiszu śliwkowe posmaki konfiturek, takich od kochanej babci, które nie zostały całkiem przesłodzone, tylko mają ten przyjemny kwasek! Nawet ta zielona łodyżka, która się pojawia gdzieś w finiszu nie zgrzyta w doznaniach smakowych. Polecam!
 

Château Gaumaran 2010 Medoc (29,99 zł)

Château Gaumaran 2010, choć tanie, bo niespełna 30 zł, podczas degustacji wzbudziło we mnie mieszane odczucia. Z jednej strony wino tanie i dość dobre, z drugiej jednak, gdy spróbowałem się wgłębiać, odczułem brak pewnej głębi. Aromat jakby trochę płytki, trochę jednostronny, smak zielony, szczypiący, struktura średnia. Jakby wino wołało: nie otwieraj!

Château du Carillon 2009 Fronsac (39,99 zł). Świetne!

Mają w tym Lidlu nosa do win z Fronsac - pochodzące z ziem na wschód od Saint-Emilion. Dominuje merlot, a wapienne gleby dają skoncetrowane wina, które były cenione za czasów muszkieterów, na dworze Richelieu i w Wersalu.
Szczęście także będzie miał ktoś, kto kupi Château du Carillon 2009 (39,99 zł). To wino jest cudne. Czarna bombowa porzeczka, z nutą czekolady, jeżyny, śliwy i lukrecji. Wspaniałe ułożenie i struktura. Nie ma tu przesadnej koncentracji, ale wszystko trzyma się pięknego szkieletu! Wino po dekantacji dostaje lekkości i ulotnosci. Ciało staje się leciutkie i eteryczne. W finiszu mamy ładną kwasowość prosta. Casus, kiedy przed ceną 39;99 zł możemy dodać prefiks "tylko" bez groźby Trybunału Stanu.
 
Château Colombier-Monpelou 2008 Pauillac (59,99 zł)

Słyszeliście kiedyś jak o winie mówi się "stajnia", "zwierzęce" itp.? To właśnie przymioty Château Colombier-Monpelou 2008. Za 59,99 zł mamy takiego stajennego zwierzaka, który nawet kąpany w karafce przez dwie godziny nie pozbywa się sierści. To dla wielu zaleta rasowych bordoszczaków. Jak niektóre gatunki sera: śmierdzi=świetny. Trzeba przyznać - po karafce jest w smaku gładki, skórzasty, z pięknym finiszem. Pozostaje mocarny. Kwasowość pozostawia pazur, który wbija się w podniebienie. Pamiętajmy, że w winach z Pauillac dominuje cabernet sauvignon, więc nic dziwnego, że to wino skrajnie inne niż poprzedni Carillon. Warto dla samej ciekawości. Jak ktoś lubi "męskie" wino, także polecam!


Château Andron Blanquet 2008 Saint-Estephe (59,90 zł)

Równie męskim winem jest Château Andron Blanquet  2008 Saint-Estephe  (59,90 zł). Poważne wino, w aromatach poza stajnią mięsno-bekonowe, skórzaste. W smaku agresywne - z żelazistym nieco garbnikiem, ma też w sobie coś z burgundzkiego ducha. Z karafki nie zachwyca. 


Vieux Château Bourgneuf 2007 Pomerol (99,00 zł)

Najdroższe z czerwonych - Vieux Château Bourgneuf 2007 Pomerol (99,00 zł) - powala gładkością i jedwabiem smaku. W aromacie bardzo skórzane, mięsne, a w smaku o taninach, które są wąziutkie, jak paski tej skóry z aromatu. Eleganckie mimo wszystko. Jedno z trzech-czterech najlepszych win. Szkoda, że za stówę.
 

Château Loirac „Cuvée Sélection” 2006 Medoc (27,99 zł)

Wino za 28 zł, które ma już 8 lat! Château Loirac „Cuvée Sélection” 2006 Medoc (27,99 zł) to takie wino troszkę "z cienia". Absolutnie żadnaj napastliwości, żadnego napuszenia, żadnego udawania. Piękna powściągliwa skóra w aromacie i wytrawna porzeczka. W smaku taniczne, kwasowe. Ziemiste.


Bombowe: Clos Jacquemeau Grand Cru 2004 Saint-Émilion (59,90 zł)

Jedna z bomb - Clos Jacquemeau Grand Cru 2004 Saint-Émilion za prawie 60 zł. Ale warto, choćby jedną butelkę, by sprawdzić jak pachnie i smakuje stare wino. Mętne i niefiltrowane, zawiera owoc, który zaczyna dopiero sublimować w ziemię. Wciąż jednak pozostaje owocem, z nutką skóry i pieprzu. W smaku delikates, o kwasowości doskonale zmieszanej z garbnikiem. Wszystko ładnie osadzone w sztywnym, acz opływowym, szkielecie. Sześć dych to sprawiedliwa cena!