E.Guigal Crozes-Hermitage 2011
Półka - na wysokości pasa
Gdzie i czemu tak drogo - Sklep na lotnisku w Brukseli (ok. 20 euro, zakup własny)
Do Ideału? - potrzeba czasu, więc czekamy
Pamiętam chwilę, kiedy schodziliśmy z Gabrielem w dół, wzdłuż Pałacu pod Blachą. Byliśmy podekscytowani, że być może spróbujemy Cheval Blanc i innych win z kategorii tych legendarnych, o których to tylko klasycy mogą pisać. A tymczasem Białego Konia nie było... Były oczywiście inne zachwycające okazy: Margo, Malartiki, Figeaki, Kanony. Ale to uczucie, kiedy marzysz o czymś niebotycznym, a sięgasz po substytut, jest nader częstym doświadczeniem. I niejako bolesnym.
Butle Cheval Blanc na lotnisku w Brukseli. Cena niby kosmos, ale z drugiej strony...
Pozostaje czekać. Dwojako. Raz na okazję do spróbowania wina. Tych ze zdjęcia powyżej - w imponującym sklepie na lotnisku w Brukseli - nie udało się spróbować choćby dlatego, że debet na koncie sięga kwot rzędu rocznika 19xx. Za to za załomem, za gablotą, była półeczka z innym okazem - E.Guigal Crozes-Hermitage 2011, za 20 euro.
To jest dobra cena dla tych, którzy marzą. Nie jest to Bordeaux, ale Dolina Rodanu, ale jakże wspaniała! Wino kupione we wrześniu otworzyłem dzisiaj. I po nalaniu uzmysłowiłem sobie, jak ważne jest to czekanie drugiego rodzaju - na to, co kryje kielich.
Teraz widać jedynie kolor ciemnej żylnej krwi i czuć ciemny owoc naznaczony piętnem ziół. Rozmarynu, anyżku. Jak ściśnięty w garści pęk ziół, ścięty właśnie sierpem z wiosennej łąki. Płaszcz, który okrywa głębię owocu.
Znawcy radzą, by odczekać, zdekantować dwie godziny. I wówczas buchnie pod niebiosa. Pewnie tak. Pozostaje czekać!
Na takie okazy także pozostaje czakać
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz