poniedziałek, 31 października 2016

Jak smakuje stara Graševina z archiwum wina Kutjevo?

Bo złoto się nie starzeje?

Piękne złoto - tak wygląda rocznik 1970!

Podczas ostatniego Wine Expo Poland & Warsaw Oil Festival miałem przyjemność uczestniczyć w degustacji niezwykłej - starych roczników Graševiny - najsłynniejszego białego szczepu w Chorwacji - z archiwum win Kutjeva.

Szczep znamy także jako Welschriesling, Lasky Riesling, Olaszrisling, Riesling Italico - ten rieslingowy źródłosłów nie bez kozery, bo Graševina przypomina trochę Rieslinga - za młodu jest lekki ekstrakt, wysoka kwasowość, w aromacie owoce (od jabłek i gruszek, bez egzotyki jednak). Późno dojrzewa w klimacie niezbyt gorącym, a lubi zimno.

Wojtek Bońkowski przybliżył historię winnicy, która swoje początki wywodzi od cysterskich piwnic z 1232 r. Tych samych mnichów, którzy zaczynali uprawę winorośli i produkcję wina w Burgundii.

Winnice przetrwały trwająca dwa wieki okupację turecką, a potem nacjonalizację w 1945 r. Dziś wciąż Kutjevo produkuje wina - i to o wysokiej jakości. A przy tym to wielki winny kombinat, produkujący osiem milionów butelek wina w Chorwacji.

Stare roczniki, jakie próbowaliśmy, pochodzą z Archiwum win, które liczy ok. 70 tys. butelek. Najstarsze pochodzi z 1946 r. Były starsze, ale za socjalizmu zniknęły te z początku wieku. No nic, z każdym rokiem będą przybywać nowe...
 
Najpierw jednak spróbowaliśmy od wina z 2015, udanego rocznika w całej Europie.

Graševina kvalitetno vino 2015

Graševina kvalitetno vino 2015 - to podstawowy poziom. W aromacie jabłka i pieprzyk, mineralne, ekstrakt średni, ale długie w finiszu! Do wypicia na szybko, może w dwa lata po zbiorach, do lekkiej kuchni. Polskiej? Jak najbardziej!

Graševina vrhunsko vino 2015

Graševina vrhunsko vino 2015 - to wyższy poziom. Mniej złote, ma też w aromacie mniej jabłek, a więcej moreli i brzoskwini. Ale wciąż jest podobne do Chablis - bardzo stalowe, ma po chwili mniej owocu, dojrzalszą kwasowość, sporo pieprzności. O jest bardziej mineralne niż pierwsze.

Graševina de Gotho 2015

Graševina de Gotho 2015 - to już próba międzynarodowej interpretacji. Połowa objętości wina dojrzewała w beczkach, a winogrona były selekcjonowane. Mniej kwasowe wino, bardziej powściągliwe w aromacie. Trochę nie przypomina Graševiny. Ale dobre gastronomiczne wino.

Graševina Turković 2015

Graševina Turković (niby półwytrawne) 2015 - ma aromaty dojrzałych gruszki i jabłka i bardzo długi finisz! To jeszcze bardziej mineralne wino niż pozostałe. Ma niby 14 g cukry na litr, ale nie sprawia wrażenia półwytrawnego.

A teraz czas na "rodzynki". Żałuję, że nie sfotografowałem całych butelek, ale wyglądały nieapetycznie: owinięte w folię, z przytroczonymi brązowymi karteczkami. W cieczy unosił się jakby osad. Byłem przekonany, że to, co znajdzie się w kieliszkach będzie dziwolągiem i ciekawostką, a tu... Taka niespodzianka!!! 

Graševina Kasna Berba 1993

Graševina Kasna Berba (późny zbiór) 1993 - zaskoczyła złotym kolorkiem i świetnym aromatem moreli i brzoskwini. Pojawiło się też dojrzałe jabłko w tle i dużo, zaskakująco dużo kwasowości! Finisz średnio długi, ale to 23-letnie wino i to ze szczepu, który nie jest Mount Everestem kwasowości czy koncentracji wśród białych!

Wino, które powstało, kiedy byłem w 7. klasie podstawówki - Graševina Kasna Berba 1985. Po nalaniu do kieliszka uderza w nos lekki akcencik woskowy, świecowy wręcz i grzybowy. Owoców nie ma już wcale. Jest za to lekka kasztanowa mączka, ale w smaku 31-letnie wino jest zadziwiająco młode! Ma leciutką, naiwną bym rzekł, kwasowość: lekką, trochę w finiszu podobną do tej z sherry fino. Wino ma 10 proc. alkoholu i jest jak na białe cholernie stare, a tu taka niespodzianka! Żadnych zielonych refleksów, żadnych nieczystości, zmętnienia...


Od lewej roczniki: 1993, 1985, 1970 i 1963

Największe jednak zaskoczenie przyniosła Graševina z 1970. Urodzę się za dwa lata, no dobrze, za półtora roku. W kieliszku najpierw zadziwiająca zieloność - tatarak, podmokła łąka, coś jakby soczyste liście wodorostów. Po chwili cała masa przypraw - z dominacją szafranu, ale też akcentem figowym. To 46-letnie wino wbija w ziemię! W smaku mnóstwo kwasu, wciąż świeże, struktura gładka, odsłaniająca lekkie utlenienie jedynie w finiszu. I 12,2 proc. alkoholu.

53-letnie wino - Graševina Kasna Berba 1963!

Wino 53-letnie - Graševina 1963. Na jej przykładzie widać, a raczej czuć podobieństwo do Rieslingów - jest pewna bliźniacza nuta w aromacie, pięknie złożone wino, także przyprawowe, w całości bardzo spójne, integralne, ale jak poprzednie młode, choć tu już ma kwasowość jest niższa.

Po tych doznaniach Graševina Ledena Berba (wino lodowe) 2009 - mające w sobie 150 g cukru/litr, odsłania nieco płaski aromat, choć słodycz jest ładnie ułożona. Oleiste wręcz, emanujące suszonym owocem, dżemistością...

Ale wróćmy do uroczych staruszek spod znaku złota. Odniosłem wrażenie, że żaden z tych roczników nie zbliżył się nawet do szczytu swojego żywota. Może jeśli nawet aromat rocznika 1970 nie miał owoców, podobnie jak i 1963, to ich smak zaskakiwał, jakby złoto się nie starzało także w kieliszku. A może był jak pensjonarka, co przebrała się w suknię prababci i tylko czasem odsłaniała karnawałową maskę, ukazując swoje prawdziwe młodzieńcze oblicze?


Degustowałem na zaproszenie Winicjatywy, Kutjeva i Wine Expo Poland & Warsaw Oil Festival

sobota, 29 października 2016

Wino i jedzenie: Art de Vivre duetu Maciejewski & Pawłowski

Le diner.
Maciej Maciejewski i Adam Pawłowski

Maciej Maciejewski i Adam Pawłowski (fot. Olaf Kuziemka)

Gdy tam, we francuskich winnicach winobranie pełną parą, u nas czas na prezentację francuskiej Art de Vivre - sztuki życia. A to jak wiadomo sztuka zupełnie inna niż nasza: świetne jedzenie, świetne wino... Jak to połączyć? Tę tajemnicę posiedli Maciej Maciejewski, executive chef w La Brasserie Moderne (mieszczącej się w Warsaw Sofitel Victoria) i Master Sommelier Adam Pawłowski. Może nie tyle się tą tajemnicą podzielili, ile dali nam jej posmakować! A był to koncert na pięć dań, deser oraz na sześć francuskich do szpiku kości win!

Ostryga Rockefeler na ciepło, ale do niej był Mumm Cordon Rouge blanc! (fot. Olaf Kuziemka)

Na przystawkę - do szampana championów Formuły 1 (Mumm Brut Cordon Rouge, który został też podany jako aperitif) każdy z gości dostał Ostrygę Rockefeller - nazwaną tak na cześć najbogatszego niegdyś Amerykanina. Podana na szczycie gustownego pudełeczka, na ciepło z bułeczką i szpinakiem. Akurat na zaostrzenie apetytu! Co tu dużo mówić - słona zielona faktura krewetki pięknie stapiała się z musującym Szampanem!

Escabeche z tuńczyka z bakłażanem i ziołami (fot. Olaf Kuziemka)

Z kolei miałem wrażenie, że Champagne Mumm Rosé troszeczkę dominował swoim mocnym charakterem nad Escabeche z tuńczyka z bakłażanem i ziołami. Tuńczyk pokrojony w kosteczkę rozpływał się w ustach, zioła go pięknie uzupełniały, a bakłażan w postaci musu stanowił miękki akcent. Ale kto powiedział, że wino zawsze ma chować się pod potrawą?
Zapiekanka z makaronu z foie gras i truflą (fot. Olaf Kuziemka)

Do czego pasuje Chablis Premier Cru "Vaillons"? Do zapiekanki z makaronu z foie gras i truflą. Całość nieco grzybowa, gładka, świetna. Samo Chablis zielone, trawiaste, ale i leciutko maślane.
Okoń morski z karczochami oraz krewetką piaskową (fot. Olaf Kuziemka)

Druga ryba - okoń morski z karczochami oraz krewetką piaskową i cytrynowym sosem do Pouilly Fumé Laporte Les Duchesses 2014 była według mnie najlepszym zestawieniem wieczoru!!! Sam okoń rozpływał się w ustach, brązowy sos z kości stapiał się z cytrusowo-mineralnym winem, tworząc wspaniałą całość o zupełnie innym charakterze niż ryba i wino traktowane osobno! Warto w życiu posmakować właśnie takiej potrawy z tym winem!
Jagnięcina z czerwoną kapustą oraz "ziemniakami Anny" (fot. Olaf Kuziemka)

Jak mięso, to Bordeaux! W tym wypadku Chateau Villa Bel-Air Graves 2011 do jagnięciny z czerwoną kapustą oraz "ziemniakami Anny". Samo bordeaux w aromacie kawowe, czekoladowe, jeżynowe, lukrecjowe, z lekką choć dobrze zarysowaną kwasowością, znakomicie zagrało z chrupkim mięsem i jedwabistymi maślanymi ziemniakami. 
 

Mus z białej czekolady z yuzu i galaretką z liczi (fot. Olaf Kuziemka)

Chwilo trwaj! - chciało by się zakrzyknąć... Ale czas na deser. Na mus z białej czekolady z yuzu oraz liczi. Oraz alzacki Gewurztraminer Dopf Reserve 2015. Połączenie znakomite - wino niezbyt obezwładniające słodkością, raczej chrupkie, z cytrynowym pazurkiem. Dla takich chwil warto żyć!

A tu autor podczas krótkiej pogawędki z MS Adamem Pawłowskim (fot. Olaf Kuziemka)
 
 
Degustowałem na zaproszenie organizatorów, za co bardzo dziękuję!

poniedziałek, 24 października 2016

Wino w plastikowych szklankach. Warto?

Forma ciekawa, tylko błagamy o treść!!!

Riesling w leżącej szklance

Pamiętam pierwsze wrażenie, kiedy kalifornijskie wino - beczkowe, a jakże, kosztujące w Polsce grubo ponad sto złotych (te cła, transport i marże...) - trafiło do moich ust z równie drogiego kieliszka z cieniutkiego jak papier i lekkiego jak łydki komara szkła... Wiele osób sądzi, że cała ta "snobistyczno-celebracyjna" otoczka degustacji działa tak sugestywnie, że podbija czy wręcz zabija prawdziwe winne wrażenia. 

Czy rzeczywiście? Już oczywiście sama technologia produkcji sprawia, że wino to napój elitarny, robiony raz w roku. W przeciwieństwie do takiego Sznapsu, który Bauer z Badenii w moich studenckich czasach robił wówczas, gdy kończyły mu się puste beczki na jabłkowe spady. Po trzech-czterech tygodniach fermentacji zawartość plastikowych pojemników ładowaliśmy do destylarki i z chłodnicy po pewnym czasie kapała wódka. Z ogryzków, zgniłków, os, robaczków, a czasem nawet i ślimaczków!

W winie cenimy oczywiście to, że jest mitologicznym nektarem, ale tęsknimy za tym, by stało się bardziej przystępnym, a raczej dostępnym. Idzie, powoli, ale idzie: zamiast pubów powstają wine bary, wino z bordoskich winnic Cru Classé trafia na półki dyskontów, a polskie wina stają się w końcu dobre i mają cenę bliższą 30 zł niż stówce! Świetne czasy!

Jedną z takich inicjatyw jest wino w plastiku. Rzecz nieco z literatury sci-fi (jeden z bohaterów opowiadań Henry Kuttnera raczył się piwem z plastikowej puszki, choć tęsknił za tym z metalowej), choć podobnych wynalazków już było kilka. Na polski rynek wino w plastikowych jednorazowych kubkach wprowadziła firma Copa Di Vino.

Zerwij i wypij!

Koncept prosty: kupujesz kubek, zrywasz aluminiową folię, pijesz i wyrzucasz. Importer zapewnia, że to przebój za oceanem. Dostępnych jest 7 odmian - do mnie trafiły trzy: Riesling, różowy White Zinfandel i Merlot. Przyznam, że win próbowałem i z kubeczka, i z kieliszka. Bo ten pierwszy jest tak szeroki, że o wychwyceniu aromatów mowy nie ma. To bardzo dobrze w przypadku pierwszych dwóch win. Moje odczucia są następujące:

Riesling (cena netto 9,76 zł - foto na górze) to najzupełniej anonimowy, słodkawy napój. W życiu bym nie powiedział, że to Riesling! Owszem, jest kwasowość, ale nade wszystko jest pewien posmak gumowego węża... Gdybym takie wino kupił w butelce, reklamowałbym jako wadliwe.

Rosé - White Zinfandel

Jak rosé? Schłodziłem je według wszelkich reguł, spójrzcie na skroploną parę na ściankach. Nalałem do kieliszka i... no niestety, tu było jeszcze gorzej. Landryny, które wyzierają z niektórych marketowych win za 6,99 zł to bukiet niebiański. Stąd wychodzi raczej inferno. Tworzywo sztuczne i guma. Posmak gumowego węża straszny plus warzywna przegrzana biomasa. Nie, nie, nie!!! 

Merlot. Z Chile

Honor jeszcze trochę ratuje Merlot z Chile. Ratuje, o tyle, że punktem odniesienia były dla mnie tamte dwa. Tu nawet czuć lekką wiśnię, troszkę z warzywnym ogródkiem, ale ze sporą kwasowością (choć podszytą czymś dziwnym), i z wyraźną taniną. Chociaż na tle merlotów jakie były choćby w Biedronce, to się wydaje słodkawe i dżemowe, bez finezji. 

Czy chciałbym, pić takie wina? Forma jest ciekawa i jest dla mnie jedynym plusem konceptu. Nic nam się nie stłucze, ilość całkiem niezła (kubek to dwa kieliszki wypełnione jak na degustacji), cena wydaje się też przyjemna - o ile przyłożymy "wine barową" taryfę. W barze zapłacimy często i 18 zł za jeden kieliszek, a tu mamy dwa w cenie 15 zł (za tyle widziano na półkach Copa di Vino).

Natomiast treść jest niestety - nawet za tę cenę - czymś nieakceptowalnym. Nawet Merlot, który bije na głowę Rieslinga i White Zinfandela, na tle marketowych win odjeżdża na tarczy. Copa Di Vino, wróć z lepszą duszą. Piękną. Bo takiej w winie szukamy!


Wina do degustacji otrzymałem od importera
  

wtorek, 18 października 2016

Winne Wtorki: "Bordeaux" z Ameryki Północnej: z Kanady!

Osoyoos Larose Le Grand Vin 2012



Dzisiejszy temat Winnych Wtorków to mój wybór. Wino z Ameryki Północnej... Jak go dokonałem? Hmm, przyznam, dość karkołomnie łącząc pewne myśli i wydarzenia. Maciek, z którym służbowo spędziłem kilka dni w zeszłym roku racząc się (w wieczorowych przerwach) Bordeaux, był na rodzinnym wyjeździe w Kanadzie. I przywiózł mi stamtąd miejscowe wino. A gdy dowiedziałem się, że 18 października wybieram temat WW, zacząłem poszukiwania łączącego te fakty ogniwa. Wino, Ameryka, 18.10... Znalazłem!

O. Leopold Moczygemba (fot. Wikipedia)

18 października 1824 r. urodził się Leopold Moczygemba, syn Leopolda, karczmarza ze wsi Płużnica Wielka koło Toszka. To pewnie była profesja z dziada pradziada, bo dała źródłosłów nazwisku. Nazwisko zacne - pasuje na patrona winopijców, choć niewykluczone, że sam Leopold junior wina nie nadużywał. Został zakonnikiem, franciszkaninem. Pijał na pewno symboliczne ilości, a jako że we Włoszech studiował, na pewno miał kontakt z tamtejszymi butelkami. Drogę życiową obrała mu familia duchowną, bo bieda w domu aż piszczała (był Leopold jednym z siódemki latorośli Leopolda seniora).

Ojciec Leopold zawędrował przez Niemcy do Ameryki, do Teksasu, gdzie był zresztą zaczął ściągać ziomków spod Opola i Śląska, założył osadę Panna Maria... - jego życiorys pewnie posłużyłby za scenariusz niezłego westernu. Dość, że zmarł w stanie Michigan, to może i w Kanadzie kiedyś był? Stąd więc dochodzimy do wina z Kanady!

Osoyoos Larose 2012 to oczywiście zupełnie inna bajka niż ta o polskim zakonniku. To butla z zachodniego krańca Kanady, z Okanagan Valley, leżącej w Kolumbii Brytyjskiej, na północ od stanu Washington (USA). Winnica jest własnością grupy Taillan, mającej winnice w Bordeaux (m.in. Chateau Broustet, Chateau Citran i Chateau Gruaud Larose) - stąd bordoski styl. To widać nawet już w składzie. W roczniku 2012 (twórcy określają to lato jako idealne) jako 50 proc. Merlot, 24 proc. Cabernet Sauvignon, 13 proc. Petit Verdot, 9 proc. Cabernet Franc i 4 proc. Malbeca. Maceracja na skórkach przez 25 dni, starzenie w beczkach (60 proc. nowych, 40 proc. jednorocznych) z francuskiego dębu od 18 do 20 miesięcy! A potem półroczne układanie w butelkach.

Wychodzi pięknie skoncentrowane, ciemne wino! Pełne elegancji. Pachnące czarną porzeczką, jeżyną, z domieszką tytoniu, pieprznością, nutką wanilii... Na dnie spójnego owocowego smaku czuć pieprzność oraz zaokrągloną - ale dojmującą w finiszu - taninę, współgrającą z dobrze ułożoną kwasowością. Hugh Johnson daje tym winom 3 gwiazdki w Pocket Wine Book 2017, nie jest więc źle! Warto dodać, że cztery mają m.in. Angelus, Haut-Brion i Lafite-Rotschild.

Dla mnie jedno z win bliskich doskonałości. Troch żal, że otworzyłem, bo według producenta śmiało można trzymać do 2023 roku. No tak, ale ja wtedy będę miał... 51 lat! Wtedy w Winnych Wtorkach będziemy pisać o czymś zupełnie innym...

A tak pisali inni blogerzy:

- Czerwone czy białe: wino z Oregonu

- Enowersytet: wino z Meksyku!


środa, 12 października 2016

Bolyki w Winnice.eu!

Babie lato w dwóch rocznikach
 


Warszawski importer Winnice.eu rozszerza swoje portfolio! Poza francuskimi winami z Ardeche (Dolina Radonu) oraz węgierskimi od Tibora Gala, a także kilkoma bordoszczakami (o czym pisałem w kwietniu br.), znajdą się nowe wina z Węgier! Tym razem z winiarni Bolyki. O tych winach - szerszym portfolio - pisał Sławek Sochaj na Winicjatywie. Teraz miłośnicy węgrzynów nie muszą czekać na paczki z Wrocławia czy Krakowa, tylko kupią dwie etykiety i to w cenie do przysłowiowych "trzech dych".

- Naszą ambicją było mieć dobre wino w cenie do trzydziestu złotych i stąd ten ruch - mówi Darek Kowalczyk z Winnice.eu. - Bo co to za sztuka sprzedawać drogie wino?

Rzeczywiście - obydwie etykiety (rocznik 2015 i 2014) są w cenie 27,50 zł. To Indián Nyár, co w tłumaczeniu na język polski oznacza "babie lato". Zrobione zostały ze szczepów: Blauburger, Kékfrankos, Cabernet Franc, Merlot, Zweigelt, Pinot Noir i Portugieser. Fermentowały spontanicznie, w stalowych kadziach, a w beczce były zaledwie pół roku. Jak smakują?

Bolyki Indián Nyár 2015 (12,5 proc. alk.) - w kolorze jasny rubin, w aromacie lekki czerwony owoc - wiśnia i czerwona porzeczka, tło trochę jeżynowe, ale lekkie, złamane wyraźnie stalą. W aromacie wyraźna ziołowość spod znaku mięty. Piękna szczypiąca w środek języka kwasowość i Lekka, przyjemna tanina. Wymarzone wino do węgierskich ostrych specjałów!

Bolyki Indián Nyár 2014 (13 proc. alk.) - ciemny, głęboki rubin. Bardzo ładnie ułożone w smaku, z lekką nutką balsamico, blisko włoskiego stylu, owoc z asfaltowym, mocnym, dżemowym podbiciem. Nieco smolistym, skórzastym. Duża dawka pikantności. Złożona ziołowość trochę rozmarynowa. Kwasowość jest bardzo wysoka, strzelista (choć wcale nie najwyższa jak na wina Janosa Bolykiego)

Wnioski? Przyjemne i niedrogie wina (o 10 zł tańsze niż u polskiej konkurencji!), z których młodsze, zabutelkowane dopiero co, trochę szkoda teraz pić. Sprawia wrażenie nieuładzonego, nastroszonego. Ale z drugiej strony to podstawowe wino czerwone producenta. Starszy rocznik jest bardziej złożony, bardziej garbnikowy, wciąż z dużym potencjałem! Idealne w swojej cenie wino, by schować kilka butelek i sprawdzić, jak wypadną za 2-3 lata!

Kto chce przekonać się sam, ma szansę w ten piątek. Bo importer organizuje otwartą, bezpłatną degustację! Acha i najważniejsze - jest szansa na zakup butelek z oferty z rabatem!

Wina do degustacji otrzymałem od importera

wtorek, 11 października 2016

Francja w Lidlu

Francja na jesienne wieczory

Saumur Brut (22,99 zł)

Chłodne jesienne wieczory czekają właśnie na tę chwilę. Na wino z Francji! A te kupimy w Lidlu. O winach węgierskich już pisałem, podobnie jak o trzech polskich - a teraz czas na Francję! 

Powraca Saumur Brut (22,99 zł) - musujące białe, o drobnych bąbelkach, z cytrusową kremowością i pewną pieprznością. Dobre, choć amatorzy bąbelków nie odnajdą tutaj tego, co w prawdziwych musiakach z Szampanii. Ale za 23 zł mamy bardzo przyzwoite wino na aperitif!

Chablis 2015 (39,99 zł)

Niemal dwukrotnie droższe Chablis 2015 (39,99 zł) powraca po czterech miesiącach. I dobrze, bo ten czas pomógł nieco się ułożyć. Jest wciąż powściągliwe i stalowe niczym żyletka. Ma przyjemny wysoki kwas. Na Winiaczową czwórkę z bardzo dużym plusem!  

Les Vignerons de Berticot Côtes de Duras Blanc La Réserve de Combalet 2015 (17,99 zł, fot. Olaf Kuziemka)

Ale amatorzy kwasu i wyrazistego cytrusa znajdą przyjemność w La Réserve de Combalet Côtes de Duras Blanc 2015 (17,99 zł). W aromacie jest przyjemna kwiatowość i leśne zioła. A w smaku całkiem wyraźny grejpfrut!

Domaine Gadais Muscadet Sevre et Maine sur lie La Grande Réserve 2014 (19,99 zł)

Kto szuka chlebowej skórki, może śmiało sięgnąć po Domaine Gadais Muscadet Sevre et Maine sur lie La Grande Réserve 2014 (19,99 zł). Jest jej trochę, choć przyznam, że ujawnia się wówczas, gdy wino będzie nieco podgrzane, cieplejsze niż 8-10 stopni. W typowej dla białych win temperaturze jest nieco dyskretne, jeśli chodzi o bukiet.
Michel Rebb Alsace Pinot Blanc 2013 (27,99 zł)

Michel Rebb Alsace Pinot Blanc 2013 (27,99 zł) to bardzo fajna butla! Ładny, pełny smak, całkiem spory ładunek aromatycznych owoców, elegancka struktura. Stanowczo warto!

J.P. Mueller Alsace Grand Cru Altenberg de Bergbieten Riesling 2013 (39,99 zł)

Są także dwa alzackie Rieslingi. Obydwa za 39,99 zł. Pierwszy - młodszy - J.P. Mueller Alsace Grand Cru Altenberg de Bergbieten Riesling 2013 ma w aromacie lekką naftę, a całość jest o dziwo dość twarda, ciekawa, bez typowej alzackiej miękkości. Kwasowość akuratna. Bardzo przyjemny!

J.P. Mueller Alsace Grand Cru Schlossberg Riesling 2011 (39,99 zł)

Drugi, starszy - J.P. Mueller Alsace Grand Cru Schlossberg Riesling 2011 - jest już bardziej złoty, ma dość dziwne migdałowo-rumiankowe nuty. Smakowo dziwaczny nieco, mocno "mydlasty". Wyewoluował w dość nietypową stronę, moim zdaniem może się podobać winnym "freakom". Ja pozostanę sceptyczny. 

Ph. Bouchard & Cie Pays d’Oc Sauvignon 2015 (17,99 zł)

Żadnych niespodzianek nie ma za to przy Ph. Bouchard & Cie Pays d’Oc Sauvignon 2015. Za 17,99 zł mamy wino czyste, wypełnione sporą zielonością i mineralnością. Chociaż przyznam, że nieco płaskie.

Alsace Muscat Vielles Vignes 2015 (19,99 zł)

Alsace Muscat Vielles Vignes 2015 za 19,99 zł to wino o sporym ładunku aromatu. Jest też bardzo mocno kwasowe. Ale bardzo przyzwoite - i świetnie ułożone. Warto!



Wraca też po kilku miesiącach Cellier de Saint Jean Pays d’Oc Muscat/Viognier 2015. Czy warto? Hmm... Tylko 17,99 zł i ma dużo ciała. Ale jako wino do kontemplacji takie sobie.
La Sabliere Rosé d’Anjou La Sablière 2015 (19,99 zł)

Jak różowe, które powinny pojawić się w czerwcu? La Sabliere Rosé d’Anjou La Sablière 2015 (19,99 zł) ma sporo poziomki, a w smaku jest dziwne i gorsze od drugiego różowego.
Domaine des Richeres Rosé d’Anjou 2015 (19,99 zł)

Domaine des Richeres Rosé d’Anjou 2015 (też 19,99 zł) - smakowało mi bardziej. Miało ładną dość truskawkę. I w finiszu jest czyste. Góruje stanowczo! Cholera, tylko szkoda, że nie ma lata...

Alsace Gewurtraminer Vieilles Vignes (22 zł)

Czas teraz na nieco białej słodyczy. Alsace Gewurztraminer Vieilles Vignes warto kupić, bo tylko 22 zł. W bukiecie ładne liczi, mniej róży. Są egzotyczne owoce suszone. W smaku słodycz spora kwasek też niczego sobie...

Jean Cornelius Alsace Grand Cru Steingrubler Gewurztraminer 2013 (49 zł)

Jean Cornelius Alsace Grand Cru Steingrubler Gewurztraminer 2013 - 49 zł
To jest to. Pieknie złożone. Ananas. Róża mała i liczi. Jest przy tym świetny kwas ładny. Umiar i elegancja


Cave de Tain Collines Rhodaniennes Syrah 2015 (19,99 zł)

Niedrogie wino z Doliny Rodanu - Cave de Tain Collines Rhodaniennes Syrah 2015 (19,99 zł) - ma w aromacie sporo perfumy. Kwasowość umiarkowana, ale po chwili wychodzi w finiszu - i staje się winem tanicznym, twardym. Może się podobać amatorom rustykalnych propozycji!

Domaine La Croix Côtes du Rhône 2015 (17,99 zł)

Co do Domaine La Croix Côtes du Rhône 2015... Za 17,99 zł mamy kwasowe wino, ze słodkim atakiem, ale o średnim ciele. Całkiem przyjemne. Jak na wino za 18 zł okazja! 

Terre de Vignerons IGP Atlantique Cabernet Sauvignon Belles Rives 2015 (19,99 zł)

Ale wystarczy dołożyć dwa złote - i mamy dobre Terre de Vignerons IGP Atlantique Cabernet Sauvignon Belles Rives 2015 (19,99 zł)! Ładny owoc - oczywiście beczkowy - i jest też ziemistość. W smaku w pierwszym ataku wybija się dość spora koncentracja. Jestem na TAK!!!

Caves Sainte-Genevieve Fitou 2015 (14,99 zł)

Jedno z tańszych win oferty (14,99 zł) - Caves Sainte-Genevieve Fitou 2015. W aromacie - dość powściągliwym - dominuje jeżyna i truskawka. W smaku równie oszczędne co w aromacie. Tanina także jest słaba. Miałem po degustacji wrażenie pewnej "połowiczności". Ale pewnie wrócę. 

Val de Salis Pays d’Oc Merlot 2015 (17,99 zł)

Val de Salis Pays d’Oc Merlot 2015 (17,99 zł) to już stały gość we francuskich lidlowych ofertach. W tym jest więcej ziemi niż owoców. Poza ziemią jest mocna jagoda i jeżyna, taka ciemna i przejrzała. Mocna. Do tego trochę cukru i kwasu. Warto. Na winiaczową 4+!

Ph. Bouchard & Cie Pays d’Oc Cabernet Sauvignon 2015 (14,99 zł)

Drugi biegun czyli więcej delikatności. Ph. Bouchard & Cie Pays d’Oc widziałem w Carrefour, ale za wyższą cenę niż Cabernet Sauvignon 2015 (14,99 zł). Odniosłem wrażenie, że to nawet zbyt subtelne wino z lekką czarną porzeczką, wyraźną kredowością, ale w smaku dość smukłe, z delikatnym ciałem.

Château Verbois Bordeaux 2014 (19,99 zł)

Wizualnie Château Darius (które swojego czasu było za 69 zł), ale tylko tylko wizualnie. Bo Château Verbois Bordeaux 2014 ma i cenę niższą (19,99 zł), i w smaku nie jest tak skoncentrowane jak tamto. Tu obok czarnej porzeczki jest sporo beczkowej dębowości i wyraźny garbnik. Pije się przyjemnie, choć lepiej stanowczo do jedzenia! Daję winiaczową 4++.

Château La Chapelle Sainte Madeleine Minervois 2014 (17,99 zł)

Więcej ciała jest w Château La Chapelle Sainte Madeleine Minervois 2014 (17,99 zł). W ataku bardzo słodkie, wręcz elektryzujące. Ma sporą strukturę i jest troszkę może nawet jak wiejski paker. Całość trochę za prosta, czegoś brakuje. Dla mnie na 4 punkty na 7 możliwych.

Château Saint-Jean de Béard Saint-Émilion Grand Cru 2013 (39,99 zł)

Château Saint-Jean de Béard Saint-Émilion Grand Cru 2013 to przykład wina, gdzie cena (39,99 zł) istotnie jest pewnym odbiciem jakości. W aromacie ziemia, zamsz, rozmaryn. Oraz oczywiście piękny owoc. Całość sprawia wrażenie eleganckiego wina, z ładnie wpasowaną kwasowością. Pyszne! Dla mnie na winiaczową 6!

Château German 2013 (27,99 zł)

Tańsze jest gorsze? Château German 2013 za 27,99 zł to też muskularna interpretacja Bordeaux. Wyczuwalna apteczka babci, skóra i czekolada. Gładka tanina, aksamitna. Ciemne i przypakowane wino. Mi się podoba! Na winiaczową piątkę!

Château Ponchemin Bordeaux Cuvée Emma & Alexia 2012 (22,99 zł)

Château Ponchemin Bordeaux Cuvée Emma & Alexia 2012. Za 22,99 zł mamy przyjemne wino troszkę mniej skoncentrowane niż German. Jest całkiem wyrazisty owoc (jeżyna, nieco truskawki i wyraźna suszona śliwka), trochę beczki. Bardzo mi się podoba - na Winiaczową piątkę z plusem i to dużym!

Cave de Tain Hermitage 2014 (89,90 zł)

Cave de Tain Hermitage 2014 (89,90 zł) - jedno z droższych win. Ma w sobie sporo koncentracji. Beczkowe, ale smak leży jakby nieco obok, jakby miał się jeszcze ułożyć. Ciało nie jest imponujące, ale całość sprawia bardzo dobre wrażenie!

Château Desmirail Margaux Grand Cru Classé 2013 (99 zł)

Château Desmirail Margaux Grand Cru Classé 2013 (99 zł) - eleganckie i atakujące niewielką ilością ekstraktu. Obecne aromaty kawy. Smak wytworny, y pewną obecnością kredy. Całość ma dość wątłe ciało. Ale jest tak eleganckie jak szczupły modny nowojorczyk!

Château Taffard de Blaignan Médoc Cru Bourgeois 2014 (29,99 zł)

Château Taffard de Blaignan Médoc Cru Bourgeois 2014 - wiśnia, ale też kawa, czekolada. Nieco prostolinijne, beczkowe. Ale miłośnikom na pewno będzie się podobać ze względu choćby na "medokański" charakter i przyjemną cenę (29,99 zł).

Większość win na półkach powinna już być. Część katalogu będzie dopiero od 20 października. Cóż, trzeba zaglądać co jakiś czas, by upolować to i owo. Może to nowa taktyka???


Win próbowałem na branżowej degustacji oferty w lokalu Stalowa 52