Do Artemii daleko, oj daleko...
Château Pesquié Terrasses 2010
Zamiast Sowy i Przyjaciele (tak, tak, to tam, gdzie kelnerzy podsłuchiwali ministrów) jest teraz supermarket, ale jedno wino, którego tam spróbowałem, zrobiło na mnie ogromne wrażenie - otóż to Château Pesquié Artemia 2009. Wyjątkowe, zarówno pod względem jakości, jak i ceny (dwa lata temu 270 zł!). Miękkie, pełne, owocowe, zawiesiste, imponujące. Pisałem o nim zresztą tutaj, ale potem już nie miałem okazji spróbować. Szkoda...
Douloufakis Alargo Syrah (Siga Siga)
Podobne nieco w charakterze, w odczuciu wino spotkałem przypadkiem latem w cudownym barze "na dzielni" - Siga Siga! Pan Jacek, zapaleniec na punkcie Grecji, Krety i Sycylii (innych pasji nie wymieniłem, a jest ich mnóstwo) sprowadził Douloufakis Alargo Syrah z Krety. Nie pamiętam, który rocznik, ale wino jest znakomite. Stworzone w 100 proc. z Syrah. Pachnie gorącem, śliwką, wiśnią, jeżyną, czekoladą, mięsem, skórą... Ekstrakt niesie słoność morza. Taniny są ładnie skrojone, uzupełniają całość, a nie przeszkadzają. Beczki, w której leżało rok, nie czuć nadmiernie, może dlatego, że producent używa nowej, "drugiej" i "trzeciej"...
Aż tu Jurek z bloga Winne Okolice poznał tajemniczego człowieka, który ma w zasobach "ciekawe Ventoux". Jurek wysłał zdjęcie, a tam... Château Pesquié! Co prawda Terrasses, a nie Artemia (ta ma fioletową etykietę, a Terrasses w kolorze Bordeaux), ale wiedziałem jedno - muszę spróbować, bo jestem przecież (z dewizy) poszukiwaczem win doskonałych!
W aromacie jest truskawka, jest jeżyna, jest pewna pieprzność, las, ściółka, a w smaku kwasowość starta na wiórek z taniną, ale nie ma tego czegoś, co miała Artemia... Jest tu więcej Grenache niż Syrah (80/20 proc.), a Artemia miała proporcje pół na pół. Już pewnym kwantyfikatorem jest cena - Artemię kupimy w firmowym sklepie za 30 euro, a Terrasses za jedyne 10 z kawałkiem. No cóż, tym razem trafiłem na cień Wielkiej Siostry. Zdarza się...