czwartek, 23 lutego 2017

Praca marzeń - Ambasadora wina - do wzięcia!

Ambasador wina poszukiwany!



Macie czasem myśli "a może by tak to wszytko rzucić i wyjechać daleko stąd i zacząć  żyć z wina"? Każdy ma takie myśli. Skoro tak, to może praca, do której szuka kandydatów koncern produkujący bardzo znane wina to właśnie taka praca marzeń?

Chyba każdy z rozrzewnieniem czyta czasem (jest tego stanowczo za mało!) o ofertach o pracy gdzieś na bezludnej wyspie - oczywiście tej najpiękniejszej na świecie - polegającej w zasadzie na obecności, spacerach i ewentualnie na oprowadzaniu turystów... Jest słońce, plaża, nieustające wakacje i jeszcze za to płacą!

W tym przypadku to chyba aż tak lekko nie będzie, ale można sobie wyobrazić jak przyjemna może być zakres obowiązków "Dyplomowanego ambasadora wina" - bo na takie stanowisko Pernod Ricard Winemakers szuka ludzi. Chodzi o posadę na dwa lata i 5 miesięcy! I to płatną. O jaką stawkę chodzi? Tego niestety nie wiem, bo - jak zapewniają przedstawiciele firmy - to kwestia indywidualnych negocjacji. Ale nikt tu nie mówi o bezpłatnym stażu, pladze - w przypadku ciężkiej i uczciwej pracy - naszych czasów!

Co to jest Pernod Ricard Winemakers? To część światowego koncernu, który stoi za takimi markami win obecnych na polskim rynku jak Jacob's Creek z Australii i Campo Viejo z Hiszpanii. Etykiety, które mamy w Polsce, to tylko czubek góry lodowej. Rynek będzie się u nas rozwijał, win będzie więcej - to pewnik jak dwa razy dwa jest cztery.

Na czym polega praca ambasadora? Na propagowaniu kultury wina, reprezentowaniu marki czy raczej marek PRW, spotkaniach z klientami, prowadzeniu projektów, degustacji wina, promowaniu sprzedaży itp. Ramowy zakres obowiązków jest do wglądu na stronie firmy, ale praca ambasadora to nie tylko robota do wykonania!

To też okazja do nauki. Bo ta posada to przede wszystkim trwający - w teorii - pięć miesięcy (a w praktyce cały czas) program szkolenia. Obejmuje on udział w winobraniu i produkcji wina - w jednym z winiarskich krajów (w grę wchodzą Australia, Nowa Zelandia lub Hiszpania), naukę o winie (kurs WSET 2, za który w Polsce trzeba zapłacić ok. 2 tys. zł), praktyczny kurs marketingu, budowania relacji z klientem... Coś, czego nie nauczą na studiach!

Acha, wszystko w świecie wina. Ambasador spróbuje pewnie w okresie swojej 30-miesięcznej kadencji więcej etykiet niż większość winiarskich blogerów. Ale nie znaczy to, że ambasador może non stop chodzić na rauszu. Wręcz przeciwnie - będzie musiał wykazać się trzeźwością umysłu i dyscypliną. Za to na pewno przeżyje przygodę życia!

Co zrobić, by się dostać? Czy trzeba być wytrawnym znawcą wina? To pewnie może pomóc, ale nie jest to warunkiem koniecznym. Wina można się nauczyć. W ciągu tych 29 miesięcy na pewno się uda. Ale koniecznym warunkiem jest nakręcenia trwającej 3 minuty prezentacji video. Ukazującej zalety potencjalnego ambasadora. Po angielsku! Można użyć smartfona, aparatu czy kamery wideo.

Na koniec dwie wiadomości: jedna zła, druga dobra. Zacznijmy od złej. Jest ona taka, że kandydaci MUSZĄ mieć skończone 21 lat. Wiadomo, chodzi o światowe normy wieku, w którym można spożywać alkohol. Dobra wiadomość jest taka, że górnej granicy wiekowej dla Ambasadora NIE MA!

Chcecie aplikować? Szczegółów się dowiecie klikając >>>>> w ten link!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz