czwartek, 30 marca 2017

Donna Fugata. Sycylijski klasyk od Le Barbatelle


Donna Fugata czyli sycylijski klasyk od Le Barbatelle

Jeszcze nie było wiosny, a na Foksal zrobiło się nie tyle wiosennie, ile nawet letnio! I to takim gorącem z Sycylii - a mianowicie Le Barbatelle, importer znany dotąd ze sprowadzania świetnych Prosecco, zaprezentował swoje portfolio win znanej włoskiej winnicy Donna Fugata. Winnica to trochę niewłaściwe słowo - bo Donna Fugata to wielka firma posiadająca 270 hektarów winnic na południu Sycylii, a także na wyspie Pantalleria - położonej w sumie bliżej Tunezji niż Sycylii. O bardzo zgrabnym Chardonnay pisałem niedawno z okazji Winnych Wtorków, ale czas na inne okazy!

Cataratto Anthilla donna Fugata 2015

Cataratto Anthilla 2015 (79 zł w detalu) to wino proste, ale w strukturze mocne, grube, by nie powiedzieć "tłuste". Ma pewien wyczuwalny pierwiastek piwniczny, coś na kształt lekkiego utlenienia. W aromacie białe kwiaty i mineralność.


Grillo Sur Sur 2015

Jeszcze bardziej oleiste - po prostu gęste (choć wino ma jakieś 10 stopni) jest Grillo Sur Sur 2015. "Sur sur" to po arabsku świerszcz. Jest rzeczywiście jak świerszcz w trawie - niby niepozorne, ale jednak znakomite! I trochę drogie - 89 zł w detalu.



Róż, jakiego nie uwieczniłem na zdjęciu i dlatego wklejam montaż ze strony producenta. Czyli Lumera. To kupaż Nero d'Aavola, Pinot Noir, tannat i Syrah. Tannatu tylko 2 proc. Ale całość jest mega pokręcona. W pozytywnym znaczeniu! Jeśli przyłożycie noc do kieliszka wypełnionego tym winem, poczujecie wzorcowy róż! Jest tu galaretka truskawkowa i bardzo ładnie wstawiona kwasowość. Jedno z najdroższych różowości - bo 79 zł - ale warto!!!

Nero d'avola Sherezade 2015

Pierwszą czerwienią, jakiej spróbowałem, była Szeherezada... Nero d'avola Sherezade 2015. 79 zł w detalu. Ale wino proste, bardzo wiśniowe, lekko cierpkie, o lekkiej i szczupłej strukturze szczupła. Nie sprawia wrażęnia południowych win. 

Sedara 2015

Sedara 2015 to jeszcze lepsze wino. I to za tę samą cenę. 70 proc. gron to Syrah. Dojrzewało trzy miesiące w beczce - i imponuje ładną i całkiem żywą taniną. A w aromacie ładny czerwony owoc - wzorcowy! Jest czereśnia, jest truskawka. 

La Fuga 2015

Tu stawiamy cezurę, bo... powracają wina białe! To linia bardziej finezyjna. I dlatego stanęła na białym stoliku. La Fuga Chardonnay 2015 (tylko stalowe tanki do produkcji) kosztuje 109 zł. I ma to, czego wielu bezpłciowym Chardonnay brakuje!

Vigna di Gabri Insolia 2015

Wino o 10 zł droższe - Vigna di Gabri Insolia 2015 to kupaż Sauvignon Blanc i Chardonnay. Jest bardzo mineralne. Tylko Chardonnay było starzone w beczce z "drugiego przebiegu" przez trzy miesiące. W smaku jest bogate, oleiste. Tu nie ma żadnej lekkości, żadnego wiatru. Jest koncentracja. Kwas może nie wydaje się wysoki, ale wychodzi ładnie pokazując pazur w finiszu.



 
Wszystkie żarty kończą się już przy winia Tancredi 2012 (199 zł). Nie dlatego, że drogie, ale dlatego, że... zachwyca! W składzie Nero d'Avola, Cabernet Sauvignon i Tannat. I jest wspomnienie z mojego rodzinnego ogródka! Jest w aromacie piękna kwiatowość piwonii. Jest też piwonia w smaku pierwszym - od razu w ataku na języku - oraz dość sporo czarnej dżemomej porzeczki. Wino było starzone od 12 do 14 miesięcy w beczce (50 proc. nowej i 50 proc. z "drugiego przebiegu". Poza owocem jest całkiem wysoka kwasowość i zgrabna tanina. Ale przy tym całość sprawia wrażenie bardzo młodego wina. 



Mille e una note 2012

Ale jeśli ktoś marzy o tym, by zanurzyć się w coś, co nie jest - o ile próbujemy tanich win - przyrodzonym pierwiastkiem południa Włoch, tylko emanacją północy i specyficznego "Noblesse", musi spróbować Mille e Una Note 2012. Tu w butli zaklętegrona Nero d'Avola, Syrah i Petit Verdot zebrane z 14 parceli. Dojrzewają od 14 do 16 miesięcy w beczkach - nowych i używanych. Jest tu sporo czerwonego owocu, ale i czarnych też! Są jeżyny z taniną całkiem żwawą i mocną. Do tego bardzo wysoki kwas. Ale są też akcenty północne - nieco zbutwiałych liści, ściółki drewna i ładnych akcentów skóry. W ciemno nie powiedziałbym, że to wino z Sycylii!!!


Ben rye 2014

I na koniec słodki akcent - wino z wyspy Pantalleria - Ben Rye 2014. 179 zł za butelkę wina z gron Moscato di Alessandria zwanego także Zibbibo. Grona zbierane dwa razy - w s
ierpniu i pod koniec września. Część, by zachować charakter wytrawności, a potem słodycz. I jest moc! Jest śliwka, renkloda, pieczone jabłuszka i tęsknota za orientalnym słodkim owocem...

środa, 22 marca 2017

Vinho Verde z Biedronki. Czyni wiosnę czy nie?

Casa Agrícola de Compostela
Espigueiro vinho verde 2016



Półka - na wysokości piersi
Gdzie i czemu tak drogo - Biedronka i 14,99 zł (zakup własny)
Do Ideału? - Jeszcze troszkę brakuje

Niby ta wiosna w kalendarzu, niby też astronomiczna, a tu na podwórku jak była plucha, tak wciąż jest :( A tymczasem w Biedronce rzucili - tak nieco po cichu - kilka nowych win. Jest coś niby zimowego - australijski Shiraz Hardy's, ale taki sobie. Jest także jaskółka wiosenna - Casa Agrícola de Compostela Espigueiro vinho verde 2016! Etykietka elegancka, cena też (o połowę niższa niż w sklepach internetowych, jakie można znaleźć w sieci). A co w butelce?

Nieco musowania na okręgu w butelce, ale po nalaniu do kieliszka już bąbelków niewiele... w aromacie dość sporo pieczonych jabłek i nieco mniej cytrusów. W smaku zadziwiająco spora dawka cukru, kwasowość niezbyt wielka, struktura też nie jakaś złożona... ale w końcu to nie La Clape od Château d'Anglès, tylko Vinho Verde! Czyli proste, przyjemne, lekkie (11 % alk.) i tanie białe wino na taras, piknik i debiut grilla!

Chciałem dać zaledwie Winiaczową czwórkę, ale co tam! Niech żyje wiosna i dajemy piątkę. A co, na dobre oczy! Aha, i ta wiosna to niech już przychodzi!



wtorek, 21 marca 2017

Winne Wtorki - czym poczęstowałbym kosmitę?

Winem gości, a nie tylko chlebem i solą!


Pamiętamy wszyscy niedawne rewelacje NASA o odkryciu gdzieś tam w kosmosie, całkiem blisko – kilkadziesiąt lat świetlnych od nas – bliźniaczego układu planet. Mają tam być prawie takie same warunki jak u nas. A więc nie tylko chodzą do szkół, stoją w korkach i wypruwają żyły w korporacjach, ale po godzinach mogą raczyć się winem!

Stąd właśnie mój temat Winnych Wtorków. Zastanawiałem się, jakim winem powitałbym kosmitów, gdyby u nas wylądowali. Przy założeniu, że nie są krzemową formą życia (wtedy częstowałbym pewnie szkłem wodnym), tylko białkową – czyli całkiem podobną do nas.

Zastanawiałem się długo i szczerze mówiąc w sukurs przyszedł mi Festiwal Win Kalifornijskich (California Wine Festiwal), organizowany kilka dni temu w Warszawie, w hotelu Victoria. A to z dwóch powodów. 

Po pierwsze, bo USA mają pewną już wprawę w przyjmowaniu UFO-ludków. Że wspomnę „Bliskie spotkania trzeciego stopnia” czy „ET” (w pozytywnym znaczeniu) i „Dzień Niepodległości” czy „Wojna Światów” (w świetle niezbyt przyjaznym). 

Po drugie – podanie win z RPA nie wchodziło raczej w grę ze względu na „Dystrykt nr 9”, bo pamiętamy, że przybysze nie zostali zbyt gościnnie przyjęci w kraju złotych krugerandów.

Po trzecie – bo spróbowałem wina, które zrobiło na mnie ogromne, wręcz piorunujące wrażenie. Na szczęście zdążyłem spróbować jeden kieliszek – Ridge Monte Bello Cab 2013!

Pierwszy zwiastun już w składzie podanym na dole etykiety: 80 proc. Cabernet Franc, 8 proc. Petit Verdot, 7 proc. Cabernet Franc i 5 proc. Merlot. Bordoskie składniki, niby nic niezwykłego... W aromacie jest zaledwie przedsmak pewnej  niezwykłości, bo oto czerwone i czarne owoce, trochę lukrecji, pieprzność... Ale wystarczy łyk wziąć na język i następuje eksplozja! Jest przede wszystkim lekkość i elegancja. To pierwsze co przychodzi na myśl. Że oto mamy wino powietrzne, potem dopiero dochodzi korzenność, podnoszące się gdzieś pierwiastki balsamico, trochę śliwki, nieco ziemistości, przepływ eleganckiej, zeszlifowanej na błysk taniny... Jest też kwasowość, która czyni ten cały odbiór jeszcze smuklejszym, jeszcze czystszym!!! 

Żadne z win próbowanych na tym festiwalu nie zbliżyło się w stronę Monte Bello. Nie znaczy to, że nie było wyśmienitych win, ale Monte Bello jest po prostu wyjątkowe! Sama winnica zresztą też ciekawa, bo leży zupełnie z dala od winiarskich słynnych dolina Napa i Sonoma. Ridge leży na wzgórzach na południu od San Francisco i na zachód od San Jose. 900 metrów nad poziomem Pacyfiku, od którego dzieli ją 15 mil lasów. 

Grona pochodzą z 24 parceli, przechodzą selekcję maszynową, potem ręczną. I są starzone w beczkach (96 proc. nowego amerykańskiego dębu suszonego na powietrzu i 4 proc. nowego francuskiego) długo – 18 miesięcy.

Rocznik 2012 został w zeszły, roku jednym z 10 win 2016 roku Wine Spectatora! Zajął w rankingu 7. miejsce. Całkiem niezła wizytówka dla „nie-ziemian”. Oczywiście 2013 jest uznany nieco gorszym winem – ale myślę, że kosmici o te 1-2 punkty nie będą robić dramatu. No, chyba że mają w swoich piwniczkach już rocznik 2001, który uznawany jest za wino 99-punktowe. Ale co zrobić... 

Do Polski Ridge sprowadza Winkolekcja, ale Monte Bello nie ma. Jakby było, kosztowałoby z 600 zł albo i więcej. Bo powstaje jedynie 36 tys. butelek, z czego jedna trzecia nie opuszcza USA. Acha, wszyscy krytycy są zgodni, że najlepsze lata wino ma przed sobą, bo będzie świetne od 2020 nawet do 2050 roku. Kosmici mogą więc wziąć coś wziąć ze sobą na podróż. W końcu parę lat świetlnych do siebie będą wracać. Na przyjazd będzie jak znalazł!


A tym częstowaliby ufoludków inni Winni Wtorkowicze:

- Catalandelights czyli Marzena z Hiszpanii: Garnachą 

- Italianizzato: proste Negroamaro!

- Nasz Świat Win: trzy wina do wyboru 

- Zdegustowany: bąbelki dla UFO-ludków 

sobota, 18 marca 2017

Wielkanocne wina w Lidlu - Węgry i nie tylko!

Węgry w Lidlu na Święta


Kto już odwiedził Lidla, ten pewnie dostrzegł na półkach wina z Węgier, Chile, Francji - trochę od Sasa do Lasa, ale w tym szaleństwie ma być metoda. Bo oto wina polecane na święta. Wielkiej Nocy zapewne. Klucz jest najwidoczniej tylko temporalny, bo wina dość dziwny, bo ani tu Rieslingów do kapust, ani Sherry do jaj i żurku... No, może jeszcze ten Tokaj do mazurków się nada. Jak wypadają poszczególne okazy?

Garamvári Balatonboglári Brut Optimum 2011 (39,99 zł)

Garamvári Balatonboglári Brut Optimum 2011 (39,99 zł) - jedyny "musiak" tej oferty jest jabłkowy, mocno owocowy, z pewną dawką cukru - w dodatku całkiem przyjemnego - ale czysty, zgrabny. Nie ma on żyletkowej świeżości najdroższych szampanów, ale nie ukrywajmy: nie jest to wino choćby za 100 zł, tylko za cztery dychy i jeszcze w dodatku bez grosza!


Dereszla Tokaji Furmint Dry 2015 (19,90 zł)

Wraca wino, które już było raz - Dereszla Tokaji Furmint Dry 2015 (19,90 zł). Teraz jest w aromacie herbaciany, nieco kwiatowy i bardziej mineralny. A w smaku struktura średnia, ot takie wino na piknik, na wiosnę ciepłą, "tarasową".


Dereszla Tokaji Dorombor Not Dry 2015 (19,99 zł)

Wielki powrót zalicza także wino z pomarańczowym kotkiem. Dereszla Tokaji Dorombor Not Dry 2015 (19,99 zł). Tu już spora struktura, aromaty grube, brzoskwiniowe, przywodzące na myśl owoce z puszki. Półsłodkie, ale troszkę za bardzo płaskie, z wyraźnym deficytem kwasowości, co najlepiej tutaj nie robi...

Cimarosa Chardonnay limited 2015 (21,99 zł)

Seria Cimarosa jest obecna - z przerwami - od dość dawna. Cimarosa Chardonnay limited 2015 (21,99 zł) jest w kolorze głęboko złote, doprawione beczką, a przy tym jeszcze zielone z pewnym cebulowym tatarakiem. O dziwo jednak choć "gęste" (dla niektórych w w sposób nieznośny) w aromacie, to w strukturze dość lekkie, o średnim finiszu. Ale uwaga! To wino dla amatorów mocnego smaku. Kto szuka delikatności, powinien omijać.


Muscatt Ottonel 2014 (14,99 zł)

Muscatt Ottonel 2014 (14,99 zł) - Muskatowy w zapachu, ale w sposób mało wylewny, mało charakterystyczny. W smaku jest za to mocno zielony, wytrawny. Ma nawet dość zgrabną kwasowość, choć pod koniec ma finisz przypominający mi trochę żelka owocowego z galaretki smakowanej w dzieciństwie.


Pinot Gris 2011 (34,99 zł)

Najstarsze z białych win, z wyraźnym charakterem. W końcu! Pinot Gris 2011 (34,99 zł) jest nawet dość kwasowy, ale z czymś dość dziwnym i plastikowym w smaku. Jakby miód z woskiem rozpuszczonym w alkoholu. Do tego dochodzi pierwiastek kojarzący mi się z nutą wytrawnego sherry czyli jest lekkie utlenienie. Ale warto kupić!


Fischer Zweigelt 2015 (13,99 zł)

Fischer Zweigelt 2015 (13,99 zł) - W zeszłym roku był kiepski Zweigelt od Fischera - półsłodki, ulepkowy... Teraz na szczęście jest wytrawny! Z reguły kwaskowe wina to nie jest to, co tygrysy lubią najbardziej. Ale tu o dziwo jest czerwony owoc z dość miękkim tłem, w smaku - jak to Zweigelt - struktura dość mało skoncentrowana. Ale jest lekka tanina i kwas. I wino wychodzi całkiem znośne.


Malvasia Nera 2014 (19,99 zł)

Malvasia Nera 2014 (19,99 zł) - Czerwony owoc z pewnym asfaltowym i dżemistym posmakiem. W smaku dość słodkie w pierwszym dotknięciu język czuje nuty marcepanowe. Trochę takie wino przegrzanych ziem, ale po oddychaniu w karafce łagodnieje, po trzech-czterech godzinach wychodzi czysty owoc.


Hacienda Uvanis Garnacha 2014 (14,99 zł)

Hacienda Uvanis Garnacha 2014 (14,99 zł) - Czuć w aromacie czerwony owoc z wielkim ziołowym naddatkiem. Wino wydaje się dość zielone, ale bardzo świeże. Są tu nieco suche taniny i kwasowość, ale pije się przyjemnie. Jeśli ktoś potrzyma z pół roku, to pewnie się po tych miesiącach bardzo ucieszy! 


Rosa Blanca Cabernet Sauvignon 2015 (14,99 zł)
 
Rosa Blanca Cabernet Sauvignon 2015 (14,99 zł) - Nowoświatowe wino, co czuć każdym kubkiem smakowym. Wszystkiego jest tu jakby za dużo. W aromacie nawet fajna i bardzo wyraźna czarna porzeczka o pozornie wytrawnej barwie, ale w smaku znów pełnia! Bardzo słodki atak na języku! Na początku pojawia się też coś dziwacznego w smaku, trochę stajni, ale kilka godzin karafki przynosi nieco łagodności.


Bolga Egri Bikaver 2013 (21,99 zł)

Bolga Egri Bikaver 2013 (21,99 zł) - Jest tu czerwony owoc, bardzo aromatyczny, ale tanina strasznie wysuszajaca! Sucha, wręcz drewniana, a przy tym zielona! Całość w strukturze dość wątła. 


Tibor Gal Egri Bikaver Titi 2015 (27,99 zł)

Tibor Gal Egri Bikaver Titi 2015 (27,99 zł) - W zeszłym roku był rocznik 2013 w tej samej cenie. Smakował mi. Teraz na degustacji podano wina czerwone w karafkach i akurat w tym przypadku to nie jest dobre rozwiązanie, bo natlenione jest owszem, emanacją jeżyn, czerwonego owocu, cedru i kakao. Ma lekką taninę i bardzo aromatyczny lekko kwiatowy pierwiastek, ale... wino przez tę karafkę wydaje się nieco za miękkim! Taki od razu z butelki jest lepszy! Ma może nieco "węższy horyzont", ale za to mocny, przyjemnie szorstki garbnik i dobrą twardość! 


Szekszardi Cabernet Franc Meszaros Pal 2014 (24,99 zł)

Szekszardi Cabernet Franc Meszaros Pal 2014 (24,99 zł) - Poprzedni rocznik był w zeszłym roku też za 24,99 zł i był dobry! Młodszy jest już nieco mniej poważny. W pierwszym aromacie czuć owoc czerwony i lekką zieloną papryczkę. W smaku jest tu bardzo lekko. Jest sucha tanina, wino wydaje się bardzo młode, choć koncentracja jest na szczęście obecna. Warto!


Jekl Villany Cuvée 2014 (24,99 zł)

Jekl Villany Cuvée 2014 (24,99 zł) - mocny owoc, ale i kakao, porzeczka i wiśnia z wyraźnie wyczuwalną pesteczką! Fajne, choć tanina dość sucha i drapieżna. Ale po długim napowietrzaniu łagodnieje. Warto!


Legli Kislak 2011 (54,99 zł)

Legli Kislak 2011 (54,99 zł) - Na początku czuć pył z czerwonym i czarnym owocem, ale potem opada. Całość dość ciekawa, wychodzi pewna atrakcyjność, jest też sporo tu kawy, kakao. Dość jednak proste w strukturze, z małym kwasem i dość dobrą taniną. 


Château Fonroque Grand Cru Classé 2012 (99,90 zł)

Najdroższe wino i zarazem znakomite Bordeaux - Château Fonroque Grand Cru Classé 2012 (99,90 zł). Z karafki: jest czarna porzeczka i jeżyna, trochę żurawiny, w smaku jest sporo kwasu i suchej jeszcze trochę taniny. Ale poza tym jest spora, ciesząca podniebienie koncentracja, kakao, ciemna czekolada i trochę skóry. Bardzo dobre!


Villanyi Ördögárok Merlot 2012 (39,90 zł)

Villanyi Ördögárok Merlot 2012 (39,90 zł) - Trochę zapala się człowiekowi lampka alarmowa na widok złotych literek. Aromat jest schowany, a w smaku uwidacznia się ciemna czekolada. I rzeczywiście, to nawiązanie do tej etykietki - ciemna czekolada w złotku. W aromacie też czekolada wychodzi, ale po długim wąchaniu. Mocne, ma 15,5 proc. alkoholu!


Sajgo Tokaji Harslevelu Late Harvest 2014 (24,99 zł)

Sajgo Tokaji Harslevelu Late Harvest 2014 (24,99 zł) - Czysty owoc i bardzo proste brzoskwinie i może lekki miód z ananasem. W smaku słodkie, ale na szczęście nie ulepkowate. Choć takie właśnie to wino jak te brzoskwinie - proste!

Patricius Tokaji Furmint Leonis 2008 (17,99 zł)

Patricius Tokaji Furmint Leonis 2008 (17,99 zł) zadziwia, ale... na minus. Bo oto mamy w nim w aromacie więcej nut wytrawnych i woskowych niż lekko miodowych. W smaku jest trochę cukru, a poza tym herbata i szczątki dość prostego olejku różanego. Niestety, jest także bardzo mizerna kwasowość przez co rząd przejmuje tu ten ulepkowaty wosk. Dziwne, bo o tym producencie mówi się raczej jako o producencie znakomitych win.


Royal Tokaj Aszu 5 puttonos 2013 (69,90 zł)

Royal Tokaj Aszu 5 puttonos 2013 (69,90 zł) - Najlepsze z win słodkich tej oferty. Tu już mamy całkiem przyjemną kwasowość i całkiem miłą strukturę, w aromacie brzoskwinia i słodki melon, ciasteczka. Bardzo dobre! 


Muscat de Rivesaltes L’Or du Roussillon (19,99 zł)

Muscat de Rivesaltes L’Or du Roussillon (19,99 zł) - Bardzo słodkie wino i niestety bardzo mało kwasowe. Pijąc je miałem wrażenie obcowania z czymś bardzo ulepkowatym, może nie klasy nalewki babuni, ale słodkiej rozcieńczonej pigwówki z ogromnną dawką cukru. Ach ten brak kwasu! A poza tym jest w tym winie pewna dziwna goryczka, w strukturze jest bardzo oleiste i zalepia kubki smakowe pewnym filmem z jakby woskowiny. Dziwne. Wiadomo, że tanie, ale Tokaj będzie jednak lepszy!


wtorek, 7 marca 2017

Winne Wtorki: A jakby tak Chardonnay?

A właśnie, że Chardonnay! Czyli Donna Fugata Chiaranda 2013 Sicilia Contessa Entellina DOC



Półka - nieznana
Gdzie i czemu tak drogo - La Barbatelle i 199 zł w detalu (próbowane na degustacji branżowej)
Do Ideału? - Już ciut, ciut!!

Znacie to: "Everything but chardonnay!" czyli "wszystko byle nie Chardonnay!" To hasło jest jak najbardziej trafne w większości przypadków. Nic dziwnego - Chardonnay szczep najpopolarniejszy chyba na świecie, większość robionych z niego win jest ogólnie mówiąc - średnia. I to niestety tych win, które u nas trafiają na półki.

Ale są wyjątki! Jednym z nich jest Donna Fugata Chiaranda 2013, importowana z Sycylii przez La Barbatelle. Spróbowałem je właśnie na dzisiejszej degustacji i... wyszedłem zachwycony!

To czyste Chardonnay, którego połowa przez pół roku dojrzewa w baryłce z francuskiego dębu. A połowa w kadziach z cementu. I to jak dojrzewa! Jest złote w kielichu, ale - o dziwo - wcale nie przeładowane beczką i masłem. Masło oczywiście jest, ale nieco schowane, posypane lekkim popcornem... I jest bardzo mocno mineralne!
 
W nosie czuć biały owoc i pieprzność - choć nie dominuje on nad mineralnością, a w smaku czuć oleistość, moc, harmonię! To wino świetne poradzi sobie z wieloma potrawami, w tym z mocnymi tłustymi rybami. Ale indykiem czy kurczakiem także! Takie Chardonnay mógłbym pić codziennie!
 


A tak pisali inni Wtorkowicze:

- Czerwone czy Białe: 10 lat na osadzie!

- Dolina Mozeli: o dwóch Francuz(k)ach

- Nasz Świat Win: Chardonnay z Polski!

- Pisane Winem: Poczucie porażki, ale wcześniej były dwa szampany...

- Winniczek: Chardonnay z Penedes




sobota, 4 marca 2017

Barolo w ciemno by Mike Wine

Dobre Barolo wyczujesz od razu?!

Michał Wine Mike Misior z Wine Trip Into Your Soul przed tytułową tablicą degustacyjną

Na pewne degustacje czeka się z ciekawością tygodniami albo i miesiącami. I taką była właśnie ta, którą zorganizował ostatnio Michał Wine Mike Misior, prowadzący z upodobaniem degustacje w ciemno. Tym razem obiektem było to wino, które nazywa się (i nie chodzi tu o Tokaj) "Królem Win, Winem Królów" - Barolo!

Są tacy, którzy je kochają, kolekcjonują, podziwiają... Są tacy, którzy krzywią się na samą myśl. Na samo wyobrażenie tego kwasu, dojmujących garbników i struktury - która jest rzekomo szczupła i ulotna - koloru, który jak stwierdziliśmy, nie zawsze jest taki ceglasty...

Pierwsze wino było gęste i ciemnobrązowe, z lekkim pomarańczowym refleksem, lekko żelaziste i ziemiste, smukłe bardzo w strukturze, o sporym garbniku (może nieco za suchym). Alkohol - choć wino dość chłodne - uwydatniał się na początku. Było tu też trochę suszonej śliwki, trochę utlenienia. Smakowało na 120 zł, a wyglądało na 2007 rok. Nie trafiłem - to wino kosztujące 225 zł. Monte Oliveto di Casa Atlas Barolo 2005 (import Wine Avenue). Nie wszystkim się podobało, ale miało w sobie coś charakternego, urokliwego. 

Brezza Barolo Sarmassa 2006

Druga butelka miała więcej owocu, wino miało także żywszą barwę i wyższą kwasowość. Bardziej ewoluowało w kieliszkach niż poprzednie. Było ostre, w smaku też wyraźnie... jabłkowe. Tanina większa niż w poprzednim, wykończenie wina sprawiało wrażenie bardziej eleganckiego. W smaku wciąż młode i lekko łodygowe. I nie robiło się lepsze w miarę podgrzewania i natleniania, choć po pewnym czasie wychodziły nieco grzybowe nuty. Sądziłem, że to rocznik 2010. A to było wino o cztery lata starsze! 2006. Kosztuje 159 zł, choć ja wyceniałem je na 190 zł! Po odfoliowaniu prawda wyszła na jaw: Brezza Barolo Sarmassa 2006 (Wine And You - 159 zł).


Grasso Fratelli Langhe Nebbiolo 2012

Trzecia flaszka sprawiała wrażenie wina wyraźnie delikatniejszego, z większą koncentracją porzeczek i ze zdecydowanie wyższą zawartością wiśni w smaku. Było czyste, jak przefiltrowane mocno, jakby miało dużo wody, dużo zieleni. Ale były też nuty smoliste i... palony trampek. Sprawiało jednak wrażenie nieco płytkiego wina w porównaniu z poprzednimi. Obstawiłem rocznik 2011 i pomyliłem się o rok. Nie było to też Barolo, ale Mike'owy Joker! Czyli wino innego gatunku, które Mike lubi wstawić do gamy. Grasso Fratelli Langhe Nebbiolo 2012 (Trezor Wines - 63 zł). Naprawdę dobre wino jak na tę cenę!

Brezza Barolo Cannubi 2007

Czwarta etykieta bardzo fajna! Bardzo aromatyczne wino, z korzenną, wręcz pierniczkową, nutką. Ale też z jeżynami. Bogate, w ustach atakujące lekką taniną. Jest też piwniczne, ale ładne, szersze niż wszystkie poprzednie Barolo. Ma sporo kwasu, a alkohol (choć okazało się, że 14,5 proc.) wcale nie wychodzi na pierwszy plan. Jest też w tym winie lekka ziołowość. To jest wino, jakie mógłbym pić codziennie. Obstawiłem cenę 160 zł i rocznik 2009. Ale wino okazało się dwa lata starsze! 2007 za 159 zł. Brezza Barolo Cannubi 2007 (WineAndYou - 159 zł).

Cordero di Montezemolo Barolo Monfalletto 2012

Gdy to wino znalazło się w kieliszku, czuć było zupełnie coś innego. O wiele więcej aromatu, więcej owocu, trochę wręcz bordoskich klimatów na początku, ze słodkim atakiem na języku. Trochę też jest akcentów wzmacnianych win, choć nie ma żadnego utlenienia. Ma dotkliwy garbnik, suchy, ale jest piwnica, owoc złamany dżemistością. Niektórym się nie podobała ta barokowość, to bogactwo, rozpasanie wręcz. Obstawiałem 2010 za 149 zł. A to jest 2012 i kosztuje 196 zł. Cordero di Montezemolo Barolo Monfalletto 2012 (import Mielżyński)

Azienda Agricola Mario Savigliano Barolo 2011

Szósta butelka postawiła nas pod znakiem zapytania. Czy aby to Barolo? Bardzo porzeczkowe, wiśniowe, ze sporą warzywnością na początku. Mało garbnika i mało kwasowości, choć... po pewnym czasie zaczynało ładnie w kieliszku się rozwijać. Obstawiłem 2011 za 140 zł. I było to Barolo z 2011, ale droższe, bo za 164 zł - Azienda Agricola Mario Savigliano Barolo 2011 (Trezor Wines).

Fratteli Martini Secondo Luigi Cossano Belbo Barolo 2009

- To jest super! - przeszła mi pierwsza myśl, gdy tylko podniosłem kielich do nosa, a potem spróbowałem. Wydało mi się tu wszystko zbalansowane, stopione w jedną spójną całość. Wino bardzo ciemne, na wstępie w bukiecie truskawki i fiołki, taka "gama włoska". Potem trochę lukrecji, ziemistości. Sporo beczki i ekstraktu, ale zarazem elegancji! Obstawiałem że kosztuje 230 zł i że to rocznik 2011, ale jest starsze o rok i droższe! 340 zł i na siódemkę Winiacza! Elvio Cogno Barolo Riserva Vigna Elena 2010 (Vininova - 340 zł).

Na drugim biegunie tej elegancji stało ósme wino. Dziwna mieszanka starej piwnicy, starego dżemu, suszonych owoców, dość niskiej kwasowości. Dość lekkie, ale niezbyt finezyjne - Fratteli Martini Secondo Luigi Cossano Belbo Barolo 2009 kupione w niemieckim Lidlu. U nas też bywało.

Cała gama butelek z naszej degustacji
 
Dziewiątka to już truskawki i czarny owoc, ładny, krągły. Wydawało mi się zbyt krągłe jak na Barolo. Jest też wyraźny garbnik, jest też skóra i dość dziwny składnik przywodzący na myśl... pewną benzynowość! Obstawiłem, że to znów Mike wrzucił Jokera - choć z gron Nebbiolo. Ale myliłem się. Bo po zerwaniu folii ujrzeliśmy Cantina Rasore Torrato Barolo 2011 (18 euro).

Elvio Cogno Barolo Ravera 2012

Ostatnia butelka to już było Barolo bez wątpliwości. Tak lekkie ciało i herbaciana - szczupła, choć jednocześnie mocna struktura - że nie sposób zaprzeczyć. Dość ciemne, ale spójne. Trochę od razu po nalaniu zbite, z pewną karmelowością, owocową gładkością. Ale bardzo eleganckie. Także na siódemkę (może z małym minusikiem) Winiacza. Kolejne wino z portfolio Vininovy - Elvio Cogno Barolo Ravera 2012 (228 zł).

Jaka nauka ze ślepej degustacji Barolo? Nie każde wino, które na etykiecie ma magiczne słowo na "B", jest warte pieniędzy. I jeszcze jedno: ufajcie swoim zmysłom i pierwszemu wrażeniu!

A tak smakowało innym uczestnikom degustacji:

- Nasz Świat Win

- Winny

środa, 1 marca 2017

Sopot, Toro Albala i Festus - Podróż trochę sentymentalna

Podróż trochę sentymentalna czyli Toro Albala w Sopocie

Sopocki dom-wieża. Smukła kamienica warta fortunę. W oficynie sklep Festus

Coraz więcej koło mnie młodszych osób, więc od czasu do czasu można - i będzie to pewnie coraz częściej się działo - oddawać się rozkoszom wieku średniego i wspominać, jak to kiedyś bywało... A wszystko dzięki ostatniemu weekendowi i okazji do wizyty w Trójmieście. Weekend był słoneczny, bo w stolicy mieli akurat ostatni atak wściekłej śnieżycy. Trochę się rymuje, ale gdy staniesz na twardym, zimowym piachu plaży, to nie ma to żadnego znaczenia...

Morze nie szumi. To mit. Na pewno nie wtedy, gdy stoisz od brzegu - linii gdzie woda styka się z piachem - dalej niż 150 metrów. To choćby nie Bułgaria, gdzie Morze Czarne uderza z wściekłością o plażę, przynosząc co kilka dni tony kamieni, a huk niesie się na setki metrów. Tu nic z tych rzeczy. To taka nasza sympatyczna kałuża, ale dająca to - co najważniejsze. O tym opowiadał mi mądry - i nieco szalony architekt - "gdy wchodziliśmy do morza, podwijając spodnie, i zanurzaliśmy kostki, czuliśmy, że jesteśmy wszędzie. Bo jeśli morza są połączone, to stoisz w tej samej wodzie co Hindus, co mieszkaniec Grenlandii, Australii czy Japonii... Jesteś obywatelem świata!".

Z tego miejsca to wszystko wygląda pięknie

To, co widać na powyższym zdjęciu, wyglądało inaczej w 1990 r., kiedy w słoneczny lipcowy dzień ja świętowałem przyjęcie na studia, a moi dwaj koledzy z LO także. Nie było wielkiego krytego kamieniem placu, był skwerek z trawnikami, krzakami nasadzonymi tu i ówdzie, i z przypadkowymi jakby ławeczkami. Wina? Hmm, w eleganckich sopockich lokalach królowała polska odmiana Cherry - Kijafa (w wersji czarna porzeczka i wiśnia) wypierana przez Kirchberry. Podawało się to z lodem!

Potem mijały lata i nikt z nas nie wiedział - a bywaliśmy tu kilka razy w tygodniu, kupując pierwsze kompakty, przegrywając je na kasety, strojąc się we flanelowe koszule sprzedawane u podnóża kościoła św. Jerzego, w końcu odwiedzając Zagłobę, gdzie przesiadywała piękna właścicielka lokalu - że gdzieś w okolicy pan Wiktor Zastróżny zaczynał prowadzić winny sklep!

Komu trochę Burgundii?

W sobotę odwiedziłem sklep z winem Festus w Sopocie. I miałem przyjemność spotkać się z synem pana Wiktora - Piotrem, który także działa w sieci. Sieci Festusa oczywiście - jest już pięć sklepów tej marki w Trójmieście. I tylko ten główny, w oficynie na wskroś sopockiej kamienicy przy ul. Morskiej, jest w ustronnym miejscu. Ustronnym - to skromnie powiedziane. Nie wdziera się tu tłuszcza z "Monciaka", gdzie za żurek trzeba zapłacić 19 złotych (przysięgam!), a po bocznych uliczkach chodzą głównie miejscowi i fanatycy prawdziwych sopockich klimatów.


Może klasyk - Chateau d'Yquem 2013?

W pobliżu w 1958 r. Polański nakręcił jedną ze scen swojej etiudy "Dwaj ludzie z szafą". To ta, gdzie Kluba i Goldberg wnoszą szafę do małej restauracji. I za chwilę wygania ich kelner. Za moich studenckich czasów nie było już restauracji, tylko księgarnia.

Skrzynki z Porto

A Polański w 1965 roku, kiedy już kręcił i montował Wstręt - swój pierwszy zagraniczny film - pewnie nie wiedział, że właśnie dojrzewają winogrona Pedro Ximenez, z których powstało wino, które wyjął z zimnego zaplecza Piotr Zastróżny. Toro Albala Don PX Seleccion 1965 (989 zł) jest winem zadziwiająco płynnym! Pamiętam rocznik 1983 - który z okazji swoich urodzin zdobył Sebastian Zdegustowany Bazylak. To było wino, które lało się niczym ropa naftowa ze szkolnej pracowni chemicznej. A '65 jest w konsystencji jak normalne wino, choć ciemne, lekko słodkie (kwasowość neutralizuje ulepek), w nosie czuć orzechy i migdały, suszony owoc.

Toro Albala Pedro Ximenez 1965

Ale wróćmy do Trójmiasta. Cofnijmy się do roku 1955. Od roku w Gdańsku działa Bim-Bom Zbyszka Cybulskiego. Roman Polański - o którym była mowa - gra epizodyczne role w kilku filmach, studiuje na "Filmówce" w Łodzi, a gdzieś tam w Hiszpanii zbierają winogrona... Kiedy próbujemy z Piotrem mały kieliszek Toro Albala Don PX Convento Seleccion 1955 (1249 zł), możemy tylko zdziwić się, jak to wino jest inne niż to młodsze o 10 lat!

Toro Albala Don PX Convento Seleccion 1955 (1249 zł)

'55 jest już bardziej gęsta, ale słodyczy - choć jest jej pewnie z 300 g/l - nie czuć. Jest za to odczucie obcowania z syropem wyjętym po latach z apteczki babci. Jest niespotykana nigdzie indziej ziołowość, jest posmak mięty, suszonych grzybów, piwniczność, tytoń, odrobina rozmarynu. To wszystko jest jak rozpuszczone w całkiem żwawej kwasowości. W 62-letnim winie nie ma już niczego, co było kiedyś owocem. Jest tylko apteczka alchemika, który zdołał tamte lata - które nigdy nie wrócą - włożyć do butelki z etykietą zrobioną z prawdziwego drewna.


Wina degustowałem na zaproszenie importera :)