Domaine de la Bretonnière
Muscadet Sèvre & Maine sur Lie 2019
Upały rekordowe. W Warszawie na stacji IMGW Filtry 33,4 st. C, a w Cicibórzu - aż 35 st! A to jeszcze nie koniec - wieszczą wróżbici i synoptycy. Tak, że przez żadne rozpalone czaszki myśl nawet nie przejdzie o żadnych winnych czerwieniach ze 130-letnich krzewów. Ja bym oczywiście pił, ale wszyscy wkoło marzą - zdawało by się - o szczupłych, kamiennych rieslingach, lekko słodkim vinho verde, może o jakimś różowym bandolu...
O nie! Jest rozwiązanie prostsze, które - sam przyznam - straciłem z oczu na jakiś czas. Ale przypomniał je podczas niedawnej degustacji winnych skarbów z zachodniej Loary nieoceniony Tomasz Prange-Barczyński z Fermentu - Muscadet!
Pozornie proste i szczupłe wino ze szczepu Melon de Bourgogne, dojrzewające kilka miesięcy na osadzie, dzięki czemu zyskuje nieco krągłości, kremowości, może i ciała. W filmie "Somm" jest scena, w której jeden z sommelierów stojąc na tle bodaj Loary lub może Atlantyku otwiera nożem świeżo złowioną/kupioną ostrygę, zjada ją i popija właśnie muscadetem. I mówi, że nic więcej nie trzeba.
O właśnie! Teraz, w głębi Polski nie trzeba nawet tej ostrygi. Wystarczy mi to doznanie słonej mineralności, szczupłość zielonych cytrusów, lekka, bardzo delikatna kremowość. Schłodzone do 10-12 stopni jest idealne na upał.
Polecane do owoców morza i ryb - raczej nie w tłustych sosach. Choć jeśli znajdziecie dostatecznie wiekowy egzemplarz, będzie pewnie pasował!
Ten egzemplarz w City Wine kosztował 64 zł. W marketach można dostać proste muscadety już za od ok. 30 zł. Jeśli jeszcze nie znacie lub zapomnieliście jak ja - spróbujcie koniecznie. Bo to Francuz idealny na taki upał!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz