czwartek, 2 października 2025

Dwie czerwienie z Auchan o innych stylach

Bordos i burgund - jeszcze obydwa przed szczytem


Dziś dwa okazy całkiem ciekawe - choć prezentujące odmienne (choć obydwa na "B") style. Bordoszczak i burgund. I przyznam się wam, że bardziej bym poczekał z wypiciem tego drugiego. 

Bo oto Château l’Arc Saint-Pierre 2018 z Graves (cena w promocji w Auchan to 45,99 zł) zapowiedź całkiem zgrabnego okazu - który do picia będzie tak w 2028-2030 roku. Teraz całkiem sporo intensywnych czarnych owoców (czarna porzeczka i  jeżyna), jeszcze mocno kwasowo, połączone z wyraźnym przyprawowym akcentem — wanilią, goździkami, może delikatną nutą tostową. Jeszcze trochę niezintegrowany, ale jest ładna koncentracja, tanina szorstka, przyjemna. Czuję, że jeszcze się zintegruje z czasem. Finisz długi i korzenny. Na upartego oczywiście można pić już teraz do solidnego wołowego steka.


Za to z tym burgundem - jak wieloma typowymi i niedrogimi Maconami - mam problem. Wydają mi się ulotnymi i nieco generycznymi cieniami wielkich kuzynów. Pamiętam jedną z degustacji, na której mogłem spróbować droższych okazów (jakoś powyżej 40-50 euro za butelkę). I tam czuć ten zachwyt Burgundią od samego zbliżenia nosa na cal w stronę kieliszka.

W tym przypadku - Mâcon Rouge Sophie Martin 2024 (59,99 zł) - mam ochotę takie wino sobie kupić i potrzymać jakieś 15 lat. Żeby zobaczyć, czy podzieli los słynnego węgierskiego merlota, który był prosty w zakupie, a po leżakowaniu wspaniały. Bo oto teraz to proste wino, o nosie opartym o szczupłe czerwone owoce: truskawkę, wiśnię, malinę, pewną ziołowość, niedojrzałość. Jest jeszcze tak młode, że wydaje się jak kilka tygodni temu ze zbiornika zlane. Finisz jeszcze krótki, tanina cieniutka, kolor niezbyt krzepki. Ale wierzę, że za kilka lat to może być całkiem ciekawe - bo czuć, że jest zrobione czysto i technicznie w punkt, ale wciąż za młode, za młode!

Wina otrzymałem od organizatorów Jesiennego Festiwalu Win Auchan

wtorek, 30 września 2025

Tokaj za 93 punkty w jednym z dyskontów

 99 zł za Royal Tokaji 6 putt 2016.

Okazja czy nie?

Generalnie to 2013 rok w słodkich tokajach od Royal Tokaj święci triumfy i zachwyty (Wine Enthusiast – „Royal Tokaji 2013 6 Puttonyos Aszú Gold Label” - 97 pkt.), ale w Lidlu spotkać można wystawione flaszki 6 putt z 2016 roku.

Pięcioputonowe z innego rocznika (za 69 zł) sprzedały się błyskawicznie, ale teraz te trzy dychy różnicy sprawiły, że teraz stoją na półkach. 

Nie muszę chyba wam mówić, że to wspaniałe wino. Może czekać na was jakieś 100 lat. I się nie zepsuje. No, chyba, że postawicie je w kuchni, wysoko, czasem wyniesiecie na słońce itp.

Genralnie w kieliszku złoto-bursztynowy kolor. W nosie czuć bukiet suszonej moreli, pigwy i kandyzowanej skórki pomarańczowej, z lekkim miodowym tłem, jest też nutka karmelu i mineralność charakterystyczna dla Tokaju. Na podniebieniu pełne, jedwabiste i złożone – intensywna słodycz dojrzałych owoców i miodu harmonijnie kontrastuje z żywą, cytrusową kwasowością. W tle bywa gorzkawe - są akcenty przypraw korzennych i herbaty. Tak, ta herbata to charakterystyczna cecha tokajów. Finisz jest bardzo długi, wielowarstwowy, z pozostającym echem owoców egzotycznych.

Całość jest elegancka, zrównoważona, nie ma tu dzikości ani zbyt dużego szaleństwa. Do serów z zieloną i niebieską pleśnią - idealne...

Jak się kształtują oceny?

Decanter93 punkty

Wine Spectator92 punkty

CellarTracker (użytkownicy) – od 94 do 96 punktów

Czyli dość wysoko. Przypomnę, że jak wino ma powyżej 91 czy 92 punktów - to jest uznawane za bardzo dobre.

Przypomnijmy, że Winiarnia Royal Tokaji została założona w 1990 roku z inicjatywy grupy międzynarodowych inwestorów i pasjonatów Tokaju, na czele z wybitnym brytyjskim krytykiem winiarskim Hugh Johnsonem (dawał on wówczas o jedną gwiazdkę więcej w swoim przewodniku). Ich cel był prosty - przywrócić światową renomę Aszú po dekadach zaniedbań w czasach komunizmu. Projekt powstał w Mád, sercu regionu Tokaj, we współpracy z lokalnymi winiarzami, łącząc tradycję, unikalne terroir i nowoczesne podejście enologiczne. 

poniedziałek, 29 września 2025

Wina z festiwalu Auchan - czas na Bordeaux z 2019 i 2015

Chateau Florie Aude 2019

et Chateau Pomone Saint Emillion 2015


Jeśli październik, to czas na Jesienny Festiwal Win Auchan. Okazja do popróbowania win z oferty marketów francuskiej sieci tym razem odbędzie się 5 października, w fortecy przy ul. Zakroczymskiej w Warszawie. 

Zastosuję sylogizm prostacki: jak Auchan, to Francja, jak Francja, to oczywiście Bordeaux. Czyli winna klasyka świata. I to dwa jego okazy - jeden do czekania, drugi już na teraz.

Usłyszycie o winach z Bordeaux, że drogie, że długowieczne, że dość surowe. I tak, i nie. Te drogie okazy będące przedmiotem spekulacji, aukcji, lokaty kapitału - to ułamek wszystkich bordoszczaków. Niedrogie i całkiem znośne kupimy w Polsce już za ok. 40 zł. Jak z czasem? Osobiście uważam, że to istotnie wina do czekania. Nawet te niedrogie. Wina 10-letnie z tego średniego segmentu są już w szczycie. Stają się zintegrowane, nie "świecą" owocem, są już winem, a nie sokiem z winogron, mają wyraźną i już oszlifowaną taninę, żywą jeszcze kwasowość.

Ta droga jeszcze przed Chateau Florie Aude 2019 (cena festiwalowa w Auchan - 25,99 zł). Bo jest jeszcze wciąż żywe, z dominacją owocu - mieszaniny jeżyny z ciemną wiśnią. Jest też echo wędzonej śliwki, pewna pieprzność. Tanina bardzo, ale to bardzo wyraźna, z grubsza ciosana. Kwasowość łamie to wino gdzieś tam w tyle podniebienia. Sam kolor - jeszcze lekko fioletowy - wskazuje, że wino zmierza z bazy drugiej do trzeciej. Ale już można się cieszyć do zrazów wołowych, ale i polędwiczek drobiowych w ciemnym sosie.


Nieco inaczej sprawa ma się z Chateau Pomone 2015 (61,99 zł). To już wino 10-letnie, jeszcze nietknięte zmianami klimatycznymi (wyobrażacie sobie czerwień mającą 13 zaledwie 13 proc. alkoholu?), w kolorze już bardziej ceglastym, w smaku o charakterystycznym roztrojeniu, jakby językiem dotykać elektrod "płaskiej" bateryjki (macie takie wspomnienia z dziecięcych lat?). 

Tu już dojrzały bordoski nos - z charakterystycznymi nutami czerwonych owoców, o dobrej już integracji, z nutą leśnej ściółki, drzewnej, może nieco ziemistej, z ziołowym tłem. Jest aromat wędzonej czy może suszonej śliwki, beczka nie jest zbyt nachalna. Koncentrację określiłbym jako średnią, taninę bardzo ładnie wyrysowaną, a finisz całkiem długi. Pić już i cieszyć się smakiem! 

Oczywiście, pamiętajcie zdekantować oba wina - nie pijcie ich od razu po usunięciu korka, tylko co najmniej po dwóch godzinach. 

Wina otrzymałem od organizatora festiwalu. 

poniedziałek, 15 września 2025

Parajes del Valle Monastrell DOP Jumilla 2024

Duch wina na wspomnienie lata


Ojej, początek września - szczególnie jak ciepły - nastraja mnie jakoś nostalgicznie. Wszystko przez te upały, które już nie wrócą. A na takie upały - jak często poczytacie - znawcy polecają wina lekkie, zwiewne, ażurowe. Tylko, że...

Ale po kolei - tu w butelce Parajes del Valle Monastrell DOP Jumilla 2024. Wino młode, ze szczepu monastrell i z regionu Jumilla. Winiarnia Parajes del Valle Bodegas y Viñedos działa w regionie Jumilla, w południowo‑wschodniej Hiszpanii. Kompletnie inne wino niż ostatnio opisywany Pantocrator. Tam była koncentracja, głęboka czerwień, jeżyna niemal namacalna, a tu... ulotność, zwiewność, jakby ślad cyfrowy. No, może nie do końca - ale jest tu poważna bardzo lekkość, zero beczki (fermentacja w betonie - który jest uznawany za bardzo neutralne środowisko do zabiegów z winoroślą), mała tanina, raczej ekspresja terroir. 

W dodatku wysoka kwasowość, pewna pieprzność, zaskakująco ciemny rubinowy kolor. Według wielu klasyfikacji to wino będzie uznawane za lekkie, ja jednak wolę operować pewnym terminem "duchowości" - bo jakże mocne musiały być grona, o jakże dobrej jakości, żeby dać tak przyjemne wino. 

Nieco schodząc na ziemię: to przykład wina doskonałego np. do steku tuńczyka, do krewetek w pomidorowym sosie, do paelli, do tapasków, do królika w potrawce. 

Co najciekawsze - będzie można spróbować tego wina już 18 września - na Taste Spain Varsovia 2025 na jednym ze stoisk. 

czwartek, 11 września 2025

Bodegas Maset Ancestral Xarel·lo 2023

Wzór musiaka = na przywołanie upałów


Często jak próbuję podczas jakichś okazji musującego wina, to albo natrafiam na okaz bardzo, ale to bardzo "żyletkowy", szampański do szpiku kości, kostyczny właśnie. Albo coś z zupełnie innej bajki - na bardzo przesłodzone prosecco, takie "extra extra dry". I zawsze się cieszę, gdy natrafiam na coś "akuratnego" - nieprzesadzoną świeżość. 

Nie no, żeby nie było - wspaniałe szampany bywają właśnie ostre, dojmujące, ale nie sposób poruszać się przez cały czas w takim świecie. Podobnie jak i w świecie mdłych nieco "cremantów". A tu proszę - niespodzianka. Bodegas Maset Ancestral Xarel·lo 2023 pokazuje, jak ładnie wstrzelić się w pewną "akuratność". 

Okaz schłodzony do temperatury jakichś 6-7 stopni, jasno złoty w kieliszku. Aromaty żółtych owoców egzotycznych - raczej moreli, może w tle ostrzejsza limonka. Ale cała niespodzianka w smaku. Ładna, przyjemna kwasowość, cytrynowe wrażenie. Może lekko słony smak. W ustach bardzo, ale to bardzo świeże i kremowe. Bąbelki niewielkie - dość szybko znikają z powierzchni kieliszka, ale te przyczepione do dna - unoszą się leciutkim ciurkiem.

To można śmiało pić do owoców morza czy do sałat z kurczakiem. Bo ta cytrynowość jest bardzo przyjemna, a przy tym nie przytłacza, ale skłania właśnie do spróbowania czegoś pysznego. Ale, uwaga - co najmniej tak dobrego, jak ten okaz.

sobota, 16 sierpnia 2025

Świetna Rioja z wizerunkiem dłoni

 Bodegas Taron Pantocrator 2015

Oto odwieczne pytanie - czy upalne dni są dobre, by pić krzepkie, mocne, czerwone wina? Czy może lepsze będą szprycery z cieniutkim musiakiem? No właśnie - jeśli sięgnąć do korzeni - dla mnie solidne czerwienie. Bo to jak naturalne środowisko dla hiszpańskiej czerwieni.

Muszę wam zdradzić, że kiedy bywam w Hiszpanii (najczęściej ostatnio na Majorce), to poza miejscowymi winami, które są w Polsce słabo dostępne, mój wybór pada właśnie na rioję. Kilka dobrych lat temu wina z tego regionu (trochę szerzej pisałem o nim tutaj) cieszyły się złą sławą dębowych potworków. Ale to przeszłość. Oczywiście, jeśli chwycicie za butelkę po 3 euro, nie spodziewajcie się wybitnych doznań, ale nawet wśród tańszych win z tego regionu spotkać można okazy dojrzewane bez udziału dębowych chipsów, udającej beczkę, która raziła. 

Władca wszystkiego - oto znaczenie greckiego słowa Pantokrator. Niebieska etykieta z dłonią stwórcy jest bardzo stylowa. W środku ciemne czerwone wino, z gron tempranillo rosnących w winnicy u stóp gór Obares. Zbierane ręcznie.

Grona fermentowane w stalowych kadziach przez 2 - 3 tygodnie, z częstym battonage. Potem wino leżakuje w kadzi przez rok, stabilizując się przed etapem dojrzewania w nowych beczkach z amerykańskiego dębu. W nich dojrzewa dwa lata. A potem wraca do kadzi na kolejny rok. I na koniec trafia do butelek sześć lat. Czyli na rynek trafia po 9 latach od zbiorów! 

Producent zapewnia, że dzięki temu osiąga nienaganną harmonię. I rzeczywiście - jest świetne. Ma już doskonale zintegrowany czerwony owoc, z nutką eukaliptusa w aromacie, także balsamicznością, tłem bardzo odległej wędzonej śliwki, leśną ściółką, pewną grzybowością. 

Na języku najpierw szczupłe, wręcz kostyczne, suche (taki wzorzec czerwonego "dry"), ale po chwili napowietrzania - gdy już dostanie odpowiednią dawkę tlenu - nabiera głębi, szlachetnieje. Staje się miękkie, z bardzo gładką taniną, jedwabiste na podniebieniu. 

Zresztą, co wam będę mówił. Możecie sami spróbować tego wina na wrześniowej imprezie Taste Spain Varsovia 2025.

wtorek, 3 czerwca 2025

Klasyka z Ribery - będzie na degustacji 5 czerwca

 Hijos de Antonio Polo Pagos de Peñafiel Tinto Reserva

Bardzo ładna integracja

O tym, że lubię beczkę, to już pisałem nie raz, nie dwa. Teraz przyznam się wam, że lubię latać (na jazdę jakoś nie ma czasu) do Hiszpanii, bo tam jakoś nie mam problemu z wyborem fajnej, krzepkiej czerwień z apelacji Ribera del Duero. Oczywiście w Polsce też można takie zdobyć, ale od kiedy sporo winopisarzy zaczęło utyskiwać na "przebeczkowanie" itp., niektórzy importerzy zawęzili portfolia i zapełnili je owocowymi, terroirystycznymi i organicznymi ciekawostkami. Oczywiście, że dobrymi, ale...

Czasem człowiek poszukuje jakiejś tradycji. I w przypadku Pagos de Peñafiel reserva od Hijos de Antonio Polo to właśnie mamy. Jest w odczuciu oleiste, gęste, naładowane owocem spod znaku jagód i jeżyny. Czuć tu moją ulubioną dębową beczkę (także tanicznie), wanilię, przy tym jest już ładnie zintegrowane. Bardzo solidna pozycja właśnie przywodząca na myśl te krzepkie wina spod znaku reserva de la familia - otwierane po obiedzie, do cygara raczej.

Dobra wiadomość jest taka, że tego wina (a także innych opisywanych przeze mnie) będzie można spróbować na degustacji Food & Wine Castilla y Leon. To już w czwartek 5 czerwca w Warszawie!