Hagymási
Föld és Lelek 2007
Półka - na wysokości głowy
Gdzie i czemu tak drogo - Łup
z Węgier i ok. 4000 forintów (60 zł; zakup własny)
Do Ideału? - Już ciut ciut!! (6
pkt.)
Ta notka jest hołdem dla odchodzącego słońca, bo jest gorącego słońca Egeru wspomnieniem. Jeden z łupów węgierskiej wakacyjnej wyprawy. Föld és Lelek -
znaczy tyle co ziemia i dusza. Dusza, a może duch definiowana jako "spirit" - i
słusznie, bo wino ma 14 proc. alkoholu. Ale ciężko go wyczuć. Przynajmniej w aromacie.
W kupażu cabernet franc (75%), shirazu (16%) i kadarki (9%) wyczuć można to, co wspaniałe - są aromaty czerwonych owoców, granat, wiśnia; są i aromaty głębokie - dymy, tosty, gdzieś głęboko jest ziemia.
Wspaniałe wino. Jest w smaku i kwasowe, i jednocześnie gładkie. Przebija zeń pewna szorstkość egerskich bikaverów (których dziś niestety nie miałem okazji popróbować), ale też i zadziorny charakter shiraza.
Producent zapewnia, że wino można trzymać jeszcze i 10 lat. Otworzyłem teraz. Trudno, ale się cieszę. Było to jedno z droższych win, jakie przywiozłem z Egeru, ale wiem jedno - warto. Bo Föld és Lelek to wino, które do ideału ma już tylko ciut, ciut!!
Wino na 6 punktów w 7-stopniowej skali!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz