Po pierwsze kształt szkła!
Georg J. Riedel - dziesiąte pokolenie słynnych wytwórców szkła
Pierwszy wpis od "długiego" czasu, ale okoliczności sprzyjają refleksji. Każdy zna bolączki niektórych degustacji - kiedy (o ile nie nosimy własnego szkła), jesteśmy skazani na fatalne kieliszki i męczymy się, poszukując w winie czegoś na kształt bukietu. Z drugiej strony są takie degustacje - z reguły z udziałem Stowarzyszenia Sommelierów Polskich, gdzie serwują wino w takim szkle, że nawet średniaki "brzmią" w takich kielichach wspaniale. O tym właśnie opowiadał wizjonersko na prezentacji w Winkolekcji Georg J. Riedel, wytwórca słynnego szkła z Austrii, w 10. już pokoleniu.
Kolekcja Riedel Veritas oraz (stanowisko A) szklanka do Coca-Coli. Ma nawet wytrawione logo!
Na prezentacji kolekcji Riedel Veritas miałem okazję sprawdzić, czy kształt kielicha ma znaczenie przy degustacji. Na przykładzie trzech win oraz... wody. Do tej ostatniej rozszerzające się nieco boki kielicha "New World Pinot Noir" pasują najmniej. Zimna woda chłodzi nam dolną partię ust, z drugiego - dość mocno zwężającego się "Old World Syrah" wpada niemal na miękkie podniebienie, ale za to z "Cabernet" - idealnie atakuje całą nawierzchnię, w której mamy skupione zmysły smaku. Czułem się, jakbym wpadł do jeziora z otwartym ustami.
Woda w trzech kieliszkach
Jak z winem? Próbowaliśmy m.in. Pinot Noir z Nowej Zelandii, Gaja Ca'marcanda Magari 2012 i Chateauneuf du Pape Domain de Nalys 2010. W różnych kombinacjach, z różnych kieliszków. Z czekoladą Lindt i bez. I rzeczywiście. Georg J. Riedel nazywa to znajomością DNA wina, wiedzą o zmysłach, zastrzega, że szkło nie zmienia wina, tylko zmienia jego percepcję. I rzeczywiście - Pinot Noir z Nowej Zelandii świetnie smakuje z "New World Pinot Noir", a płasko i bezpłciowo z "Caberneta". Sugestia i marketing - oburzą się niektórzy. Ale zmysły czują jednak różnice. Ot, oświecenie spotyka się z pewnym romantyzmem. Choć Georg J. Riedel odrzekłby raczej, że to tylko fizjologia i fizyka...
Te wina próbowaliśmy z różnych kieliszków
Gaja smakowała cudnie z "Caberneta" właśnie, o dość otwartej na szeroko czaszy, wielkiej, pozwalającej na rozkręcenie wina (choć nie w takim stopniu jak "New World Pinot Noir").
Georg J. Riedel nalewa wino z dekantera Evechen (cena bagatela ok. 530 dolarów)
A zupełnie inaczej smakowało wino natlenione w niezwykłym dekanterze Evechen, zaprojektowanym przez syna pana Georga - Maksymiliana Riedla. Długa rura, dwie komory, przypominające zwierzęce żołądki (nie uwierzę, że nie było animalistycznych inspiracji przy projektowaniu). Butelka wchodzi bez problemu, lekki ruch nadgarstkiem i zawartość zostaje "rozbita" niemal na molekuły. Z wylotu rury słychać lekkie trzeszczenie - w środku pękają bąbelki z uwięzionym powietrzem. W 10 sekund wino wewnątrz zostało natlenione tak, jak byłoby przy spokojnym staniu w dekanterze pewnie po 5 albo i 8 godzinach. Dobre dla tych, którzy chcą pominąć całą ewolucję wina...
Wnioski dla miłośników wina? Są i banalne, i krzepiące. Te pierwsze: próbować wina z różnego "szkła", zmieniać i eksperymentować. Krzepiące? Gdy podczas przelewania wina ktoś stłukł kielich, Georg J. Riedel uśmiechnął się i powiedział: - Don't worry. The glass is going to brake. It's normal. Czyli po prostu: na szczęście!
Z kieliszków Riedel degustowałem na zaproszenie Winkolekcji